Wracając do tego, o czym mówiliście...
Tak na prawdę Wielka Wojna nie musi być wojną atomową. Już za czasów zimnej wojny ludzie z ZSRR wymyślili broń radiową, tzn. broń wykorzystującą fale radiowe do "gotowania mózgu". Ten rodzaj artylerii był testowany we wspomnianych czasach właśnie na Białym Domie i mógłby z powodzeniem konkurować z "atomówką". Polega ona głównie na odwróceniu fal wykorzystywanych w radarach. Wiele osób odczuwało dziwne bóle głowy (jeśli się nie mylę) w pobliżu tych detektorów, więc nie musimy ginąć z powodu "słupa ognia" ( choć to nie jest pasjonujące, ja wolę tę broń od "atoma")...
Ku woli ścisłości: Prof. Steinhof
A, i jeszcze jedna sprawa: katastrofa ekologiczna, wbrew niektórym opiniom, może stać się przyczyną śmierci miliardów ludzi. Wystarczy zauważyć śmiertelność tsunami, tornad, piorunów... To wszystko jest spowodowane występkami ludzi. Np. pioruny są wyładowaniem promieniowania znajdującymi się między kolejnymi warstwami fal magnetycznych Ziemi, a zbyt duża ilość pary wodnej znajdującej się w atmosferze jest przyczyną tornad... O tsunami nie wspominam, bo to naturalna kolej rzeczy... Nie mówię, że trzeba całkowicie zrezygnować z dobrodziejstw cywilizacji, ale warto zgasić niepotrzebnie palącą się lampkę, jak to było w jakiejś reklamie (dawno).
A biocybernetyka? Mam mieszane uczucia: czy wolę być człowiekiem, żyjącym zgodnie z naturą swoją i otoczenia, czy prawie bezdusznym robotem pracującym non stop posiadającym implanty wewnątrz i na zewnątrz siebie? Wybieram to pierwsze: lepiej umrzeć naturalnie, niż przez źle funkcjonujący (dla przykładu) mikro chip.