Witam! Odnawiam temat
Dziś po skończonej robocie byłem umówiony z naszym kolegą forumowym franqie'm na piwko. farnqie będąc w cugu trochę się spóźnił ale w końcu sie spotkaliśmy. Poszliśmy obalic czteropak we wspaniałym miejscu w centrum GDA. Potem jeszcze po jednym w Specjalu w pubie Cafe Pro Musica; gdzie barmanka stwierdziła że ja już mam dość a franqie wtedy odparł "On tylko tak wygląda..." No pogadaliśmy i beka była, trochę o muzyce, o kobietach o forum i MK, o filmach, no życiu ogólnie... I teraz zaczyna się najlepsze
Wsiadłem w tramwaj i pojechałem do domu... i nagle....
Patrze i jestem w tramwaju, nikogo nie ma, stoimy w miejscu... Przecieram oczy ... "Kurwa, to chyba pętla..." Patrze do wagonu przede mną i nikogo tam nie ma ..... "No Ok" myśle sobie.... trzeba się stąd wydostać. Podchodzę do drzwi i próbuje je otworzyć a tu nic.. Trochę sie zdziwiłem i próbuje daje a one dalej nic... "Dobra trzeba pomyslec nad czymś innym" Patrze sobie ... OKNO... no to dawaj...Właże na krzesło, jedna noga, druga noga, Ale okienko wrzyna mi sie w biodro i tak wiszę w połowie w tramwaju a w połowie poza nim ... Mysle sobie albo wybije sobie zęby skacząc przez to okno albo bedę tu spał... wróciłem do środka. Mysle sobie jest już późno a na 06 do roboty , no musze stąd wyjść. Albo przez drzwi albo przez okno kosztem zębów..... Coś mnie natchnęło żeby spróbowac otworzyć ostatnie drzwi... O TADAM.... puściły bez problemu... wyskoczyłem i poszedłem do domu i oto jestem na forum opowiadając wam tę historyjkę..... A mogłem spać w tramwaju...