Nienawidzę naiwności w filmach. Nie cierpię gdy dialogi są denne i rzeczy się dzieją takie które nie powinny.
Świt żywych trupów (2004) - Dookoła centrum handlowe jest wiele setek zombie, a jedna nastolatka bierze auto i wyrusza na ratunek swojemu psu któremu nawet nic się nie dzieje, bo zombie nie atakują zwierząt... Później WIELKIE zaskoczenie, że gaśnie jej auto i jest uwięziona pośrodku tłumu zombie. JEZUS MARIA jak ja jej życzyłem śmierci. Po prostu nienawidzę takich debilizmów. Ja rozumiem, że reżyserzy muszą popychać akcje do przodu, ale czy naprawdę nie mogli wymyślić czegoś mniej wkurwiającego i zalatującego żenadą? Po prostu nie lubię jak się robi ze mnie debila. Jak poleciała za psem, to powinna zginąć. Głupia nie wie, że świat opanowała zaraza zombie?! Ale nie nie nie, ona bierze auto i w sam środek masakry idzie. Nosz kur*** zabijcie mnie.
Screamers 2 - The hunting (2009) - kolejny przykład. Jest Pani komandor na statku kosmicznym i głównodowodzący misją pyta się dlaczego "naprawdę" zgodziła się na tę misję. Bla bla bla i takie tam, ona nie mówi, lądują na planecie Syriusz 6B. Ratują tam jednego bojownika który pewnej nocy pyta ni stąd ni zowąd Pani komandor "Dlaczego jesteś tutaj, ale na prawdę mi powiedz" a ja się pytam, co do kurwy nędzy?! Reżyser zapomniał już kto pierwszy ją o to pytał, czy po prostu na siłę chciał wpleść tajemniczość Pani komandor, która sama zgodziła się na tę misję i ok, tylko że... SKĄD TEN BOJOWNIK WIEDZIAŁ O TYM?! Uratowali go jeden dzień temu, ani razu nie rozmawiał z komandor o misji, ledwo zamienił parę słów w filmie i wyskakuje z czymś takim?! Zabijcie mnie za tego kto wymyślał dialogi w tym filmie. Ok spoko, Pani komandor ma jakiś tam zajebisty powód, ale po co robić z widza debila na siłę eksponując ten motyw. Film nigdzie nie wyjaśnił skąd ten bojownik którego poznała dzień wcześniej wie o tym że sama się zgłosiła na tę misję. Ludzie, oni nie czytają skryptów własnych filmów? Kolejny debilizm to taki, iż tej samej nocy (Dzień po uratowaniu bojownika) zaczynają się całować... CZY MNIE COŚ OMINĘŁO?! FILM NIGDY TEGO NIE WYJAŚNIA dlaczego nagle się kochają. Jest raptem pięć scen gdzie idą przez pustynie i idą i staneli i rozmawiają i idą... I tyle. A nagle się całują i on wie wszystko o niej? CO JEST KURWA?! *zamyka twarz w dłoniach* Czy tak trudno to było wyjaśnić, że reżyser po prosu uznał "A to ta z tym się zakochają w sobie, a widz to kupi, bo przecież nasi widzowie to debile prawda?"
Też nie raz macie takie wrażenie? Że reżyser nie traktuje Was poważnie? Macie własne przykłady tego typu zachowań? Bo szczerze mnie takie coś strasznie wkurwia. Umieram wewnątrz kiedy w filmach są tak naiwne rzeczy, a reżyser nawet nie zadaje sobie trudu by większość z nich wytłumaczyć...