Co do tego "mąciciela", to niestety. Nie znoszę Quan Chi, głównie właśnie przez to, że wciskają go do każdej części jakby na siłę chcieli go wypromować. Coś okropnego.
Ze Smoke'a także się cieszę, choć martwi mnie zmienienie Sub-Zero w cyborga. Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby w kolejnej części też nim był. Ale może się czepiam i muszę się przestawić.

Zobaczymy.
Co do Shao, to znowu wcisnęli do jego "zmartwychwstania" Quan Chi. To jakaś paranoja! Boję się już lodówkę otworzyć, o szafie nie wspomnę. Poza tym mam nadzieję, że długo "martwy" nie pozostanie. Już i tak wystarczającą porażką było danie zamiast niego jakichś Onagów, Tavenów, Blaze'ów i innych Argusów.

Jeśli idzie o Motaro, to pewnie już nigdy go nie zobaczymy. To nie animowane sprite'y i pewnie stworzenie takiego wojownika byłoby piekielnie trudne. Poza tym nie wyobrażam sobie normalnej walki VS zwykłego wojownika z czymś takim? Że niby jak miałoby się to odbywać?
A teraz wzorem redaktora Mosza, czas na trochę moich zdziwień.

Bardzo podoba mi się tu Stryker. Naprawdę po samych tekstach można go polubić, wygląd (z tego co widzieliśmy) też ma dobry, udał im się chłopak.

Kolejnym plusem jest jego współpraca z Kabalem. Bardzo dobrze to rozwiązano, mam nadzieję, że później pociągną ten wątek w takiej formie jaką prezentują w Story Mode.
Niestety, nie podoba mi się tu Kung Lao. Widać autorzy na siłę chcą przeforsować jego "nowy" charakter (jakby miał ADHD), co ewidentnie mało komu się podoba. Trudno, na szczęście go zabiją, może jak zmartwychwstanie to mu się odmieni.

Shao Kahn też mnie zaskoczył, ale czy pozytywnie? Pozytywnie na całej linii z jednym małym babolem. Nie podoba mi się jego nastawienie do Kitany. Reszta jest naprawdę dobrze zrobiona i aż miło się czyta o kimś tak dobrze zrobionym.
Trochę boli mnie, że Jade jest tutaj zła, ale cóż. Lepsze to niż by Mileena miała być dobra. Johnny Cage jest naprawdę wkurzający jak nigdy, wkurza jeszcze bardziej niż karaluch. Dlaczego to jego nie mogli zabić?

No i jeszcze Rayden... Taak... Trochę dziwi mnie jak go potraktowano. Jest chyba najbardziej niedoinformowaną osobą na scenie. Mam wrażenie jakby nie wiedzieli zbytnio co zrobić i rozpisali go tak: "No to musimy zmienić przyszłość, tylko, kurde, nie wiem jak. To zróbmy coś i zobaczmy co się stanie." Ale może za dużo wymagam? Co nie zmienia faktu, że jakiś mały paradoks (a'la Legacy of Kain) by się przydał, byłoby przynajmniej śmieszniej.
