Ok. Komiks wydaje mi się raczej słaby. Tak jak to co do tej pory pokazali w grze jest bardzo klimatyczne, tak komiks wydaje się dość płaski. Chronologia kuleje, postacie zdają się być wrzucane na siłę a Scorpion bez maski z twarzą jakiegoś cwela aż boli. Przykładowo - jak to możliwe, że w dziesięć lat po wydarzeniach z mk9 Cassie ma na oko 17 lat? Niby można by na siłę utrzymywać, że między cz. 2 a 3 minęło lat osiem, Sonya wtedy puknęła Cage'a ( bo nie na odwrót ), ale takie tłumaczenie jest bardzo naciągane. Dalej - na chuja Scorp nosi maskę, jak może se przykryć czachę ryjem? Może jeszcze się okaże że pod czaszką ma twarz Kumy z Tekkena, a pod nią kutasa? Jako mściciel, kryjący pod maską szkielet był postacią tajemniczą, bezosobowym wcieleniem zemsty, które tylko od czasu do czasu na krótką chwilę przypominało sobie jak to być człowiekiem, i starało się chwycić tej zamglonej wizji. Bezskutecznie. Zabili postać kreowaną od wielu lat jednym pierdnięciem! Poza tym gra wydaje się dziać w jakimś innym świecie niż komiks. W jednej strony mamy klimat, o którym już pisałem. Godzina policyjna, ludzie bojący się wychodzić z domów, zniszczone miasta, krwawe kulty, postacie zaszczute, chowające się po dżungli, obrzydliwe stwory i neurotyczne oczekiwanie na nadchodzącą apokalipsę. W komiksie - znudzone bogate dzieciaki szlajają się po mieście w poszukiwaniu mocnych wrażeń, Scorpion prowadzi niedzielną szkółkę zen a Aztecki kapłan okazuje się sprawiedliwym władną pragnącym pokoju na świecie. Żeby nie było że marudzę, to cieszy mnie to że Frost przeżyła, bo trochę kibicuję cipie, a po poprzedniej części byłem nieomal przekonany że zdechnie.