23
« dnia: Maja 10, 2009, 08:41:17 pm »
Ja również już widziałem Genezę i jako wielki fan Wolverina nie omieszkam dodać parę słów od siebie(UWAGA mogą pojawić się SPOILERY).
Zacznę od tego ,że nie spodziewał się za dużo po tym filmie ,bo już wcześniej słyszałem o nim wiele złego ,ale i tak mimo wszytko po seansie poczułem sie nie co zawiedziony.
Co prawda Film nie był tak żenujący jak Ghost Rider ,ale do X-men'ów to mu wiele brakuje.
Moim zdaniem jednym z największych minusów tego filmu była fabuła i sama geneza Wolverina (mam tu na myśli dzieciństwo,wojny i takie tam) ,która trwała nie cale 5 minut.
Co do fabuły krytykuje ją nie dlatego ,że różniła się ona znacznie od tego co zostało nam pokazane w komiksie (to oczywiste ,ze zawsze pojawią się jakieś różnice i są one wręcz potrzeba chociaż by dlatego aby film wydawał się bardziej ciekawy ),krytykuje ją ponieważ było ona po porostu idiotyczna.Weźmy na przykład całą tą historię z Silver Fox ,którą Vitor Creed niby zabił tylko po to ,aby zachęcić Wolverina do wzięcia udziały w projekcie X(pisze niby ponieważ jak się okazało Silver Fox tylko udawała a Wolverin pomimo swojego nadzwyczajnego instynktu nie wyczuł ,że jego ukochana żyje .Ale co z tego skoro i tak potem umarała?).Moim zdaniem powinni to zostawić w spokoju i zrobić tak jak w oryginale .Oczywiście w filmie pojawia dużo więcej takich kwiatków chociażby jak usuniecie pamięci logana przy pomocy pistoletu załadowanego w pociski z adamantium(ciekawe skąd Stryker wiedział ,ze jak wpakuj Wolviemu dwie kule w łeb to ten straci całą pamięć i przy tym nie uszkodzi sobie żadnych innych nerwów),ale nie mam czasu na opisanie ich wszystkich.Tak czy siak fabula została Kompletnie skopana.
Może teraz napisze parę słów o samych aktorach i postaciach jakie odgrywali.
Moim zdaniem najgorzej wypadł Maverick alias agent Zero o którym już wcześniej wspominał Tibo ,ponieważ postać ta nie miał nic wspólnego z komiksowym Maverickiem.
Ponad to każda kolejna scena z tym typem przynosiła mi do głowy jedna myśl Maverick to legendarny Chuck Norris.Postać ta była bardziej komiksowa w filmie niż w samym komiksie.
Również słabo wypadł aktor który grał Stryker ,jakoś nie zrobił na mnie wrażenia.
Natomiast na pochwałę zasługują Ryan Reynolds i LieV Schreiber czyli DeadPool i Victor.
Wade (DeadPool) oraz Creed byli absolutnie genialni (szkoda ,ze tak mało było Deadpoola na erkranie ).Zwłaszcza postać Creeda zasługuje na wyróżnienie ,moim skromnym zdaniem Victor wypadł lepiej niż sam Wolverine ,któremu po prostu momentami zabrakło jaj (chociaż szał w jaki wpadł pod koniec filmu jest imponujący)i którego w ogóle trochę zabrakło w tym filmie.Jeżeli już jesteśmy przy plusach filmu to muszę napisać ,że bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie sceny walki (nie wliczając tych z Maverickiem).Jest to zdecydowanie jeden z największych plusów filmu.Ale nie sceny walki ,ani genialny Creed najbardziej mnie ucieszyły w tym filmie ,ale to że pomimo zjeba!@# fabuły autorom tej adaptacji udało się uchwycić Sedno konfliktu Wolveiego z Creedem.Nie chodziło o tą dupę Loga ale oto ,ze Creed to urodzony morderca ,zwierzak który nie chciał kontrolować swojego instynktu ,a Wolverine to zagubiony człowiek który walczył ze swoim słabościami niczym Samurai.
Podsumowując X-men Origins Wolverine to typowy Film akcji ,z dość mocno naciągną fabułą ,która jest raczej tylko tłem dla tej ekranizacji i nie jest jej mocnym elementem.W filmie tym nie znajdziemy ,również żadnego przesłania oraz nie poznamy dogłębnie postaci wolveiego .Dostaniemy natomiast mnóstwo akcji ,parę niezłych gagów i dowiemy się o co tak naprawdę chodziło z tym Creedem .
Moja ocena 6/10