Ja się przyznam bez bicia, że mimo tych wszystkich ciemnych stron MK 11 powracam do tej gry, jak mi tylko wkurw przechodzi. Uświadamiam sobie też, że jest tak wiele niedociągnięć, nierównych szans między klasami i innych glitch'y, które z jednej strony psują balans między postaciami, a z drugiej strony dają - nam graczom - szansę na wykazanie się sprytem. Trzeba złapać byka za rogi, wykorzystać jego własną broń przeciwko niemu..Albo najczęściej samemu grać nieczysto, co nadal mocno mnie odpycha ale..jak to w życiu
Od początku gram jedną postacią i to się chyba nie zmieni. Chociaż zdaję sobie sprawę, że Baraka to typowy bezmózgi wariat, który goni za wrogiem, jak za kawałkiem mięsa i takich najłatwiej jest ukarać..Wiem też, że często ludzie robią taki myk, że gdy pierwszą rundę przegrywają z kretesem, to w drugiej zmieniają postać dopasowując się pod wroga (anty-klasa).
Oczywiście taki myk ma sens i jeśli chce się w rankingu zajść wysoko, to polecam. Ale jak na razie brakuje mi czasu, chęci i chyba ..naprawdę mam coś z Baraki, bo nie chce mi się uczyć innej postaci i rozwijać swoje inne umiejętności.
Może też dlatego zatrzymałem się na Wielkim Mistrzu i mam świadomość, że dalej będzie ciężko awansować ale...to akurat mnie nie zraża.
Uwielbiam rywalizację tego typu. I mam cholerną satysfakcję, gdy toczę bój z często o wiele bardziej doświadczonymi graczami, bo ja również nie liczę klatek ale powoli uczę się z doświadczenia, które ruchy wroga trzeba ukarać i jak to zrobić. Niestety jak na razie zaobserwowałem, że jeśli od początku rundy odpuścisz przeciwnikowi, pozwolisz mu nacisnąć i oddasz inicjatywę, to nawet średnio zaawansowany mix-up doprowadzi Cię do bólu głowy. Jednym słowem lepiej samemu pozwolić zgadywać wrogowi, czy zaatakujesz górą czy dołem.
I polecam wszystkim, którzy uwielbiają jakąś klasę postaci ale nie grają nią, bo jest (albo wydaje się być) "słaba". Na pewno prawdą jest, że każda nowo dodana postać będzie super OP, czyli Shang Tsung i Night Wolf są teraz naprawdę boostowani. Ale miejmy świadomość, że im więcej takich ulubionych klas, jak Scorpion będzie faworytami, tym szybciej nauczymy się grać na te klasy i z czasem okażą się one mniej grywalne. Widzę to już z własnego doświadczenia, gdy tocząc tysiące pojedynków gram pierwszy raz na Collectora (tak się to pisze?) i nie mam zielonego pojęcia o jego ruchach. Zwyczajnie nie miałem możliwości z nim sparować wcześniej. Takie postacie, którymi nikt prawie nie gra są najbardziej śmiertelne dla większości graczy. I co najważniejsze - wygrywanie tymi z pozoru "słabymi" daje podwójną satysfakcję
a przecież o to chodzi, prawda ?
Bo nie ukrywajmy, nie każdy urodził się Sonic Foxem i zna każdą klasę, jak swoją własną spoconą skarpetkę