"Farsa must go on", czyli jak wymusić na Adepcie długą listę cytatów"
Bycie Starszym Bogiem nie jest takie piękne jak się wydaje śmiertelnikom. Oczywiście, jest wiele pozytywów - olbrzymia władza, strach i szacunek jaki się budzi wśród istot niższych oraz niesamowite zdolności to tylko wierzchołek góry lodowej. Wszystko to jednak, w połączeniu z nieśmiertelnością nie daje pełni satysfakcji, a rodzi wiele problemów. Pierwszą grupą strapień, które od zawsze dręczyły Starszych są pytania filozoficzne. Mimo że wielu z nas nie chce się do tego przyznać, nie opracowaliśmy metafizyki jakościowo lepszej od tej śmiertelników. Starszy Bóg nie jest Absolutem, o czym może świadczyć choćby to że nie jest Jedyny. Nasza wszechmoc, tak oczywista dla wielu zjadaczy chleba również jest jedynie legendą. Gdyby któryś z nas był wszechmocny, wytraciłby pozostałych, i samodzielnie władał wszechświatem. Ludzie naukę o samym sobie nazywają antropologią - nauką o człowieku. My - Starsi bogowie taką naukę musielibyśmy nazwać teologią, jednakże niezależnie od nazewnictwa odpowiadałaby ona na pytania antropologicznie ( z uwzględnieniem naszych poszerzonych zdolności poznawczych). Na pytania teologiczne przeniesione na metapoziom nie mamy jasnej odpowiedzi, jednakże większość z nas wierzy w Absolut. Starsi Bogowie nie opracowali adekwatnej etyki, co zapewne ma związek z naszą potęgą. Jako że władamy niesamowitymi mocami, nigdy nie liczyliśmy się za bardzo z istotami słabszymi, oraz staliśmy się bardzo egoistyczni. W związku z tym, jako że Starsi nie są niezniszczalni, nasz system etyczny sprowadza się głównie do przetrwania. Wszyscy Starsi Bogowie prowadzą między sobą bardzo zręczne intrygi, mające na celu udowodnienie swojej wyższości nad pozostałymi. Gierki które przez śmiertelników pewnie uznane zostałyby za małostkowe zajmują nam większą część wieczności, jakkolwiek śmiesznie by to brzmiało. Ostatnią, do niedawna najmniejszą grupą problemów Starszych Bogów są problemy związane ze śmiertelnym. Nie chodzi oczywiście o wasze śmieszne kłopoty pokroju "co dziś włożyć do garnka", gdyż te nas wcale nie dotykają. Prawdziwa trudność związana z wami zatacza tak na prawdę o metafizykę i antropologię.Jak już wykazałem, Starsi Bogowie mają tak na prawdę niewiele wspólnego z Absolutem. Jesteśmy czymś na kształt wyższego stadium ewolucji w stosunku do was. Czasem zdarza się więc, że któryś śmiertelnik staje się Starszym Bogiem. Musi się oczywiście wcześniej wykazać jakimś wspaniałym czynem, wykraczającym ponad jego żałosny żywot, a wtedy decyzją większości z Nas zostaje zaproszony do Naszego grona. Dawniej takie przypadki miały miejsce raz na kilka tysiącleci, ostatnimi czasy jednakże ewolucja ta przekształciła się w prawdziwą rewolucję. We wszechświecie pojawiło się wielu wspaniałych wojowników, z których prawie każdy mógłby się ubiegać o stopień Starszego Boga. Tymczasem przyjęcie choćby kilku z nich mogłoby zaburzyć delikatną równowagę sił panującą na niebiosach. Postanowiliśmy zatem stłamsić tą rewolucję, sprawić by śmiertelnicy pozabijali się nawzajem. Żadnemu z nas nawet nie przyszło do głowy że w wyniku tych działań zostanie otwarty portal do Zakazanego Wymiaru. Na szczęście zamknął on się zaraz po tym jak wchłonął piramidę, tym nie mniej jego pieczęć została złamana. W żadnym wypadku nie możemy ryzykować ponownego otwarcia! W tym celu postanowiliśmy przebudzić wojownika, którego nawet imię zostało zapomniane, a który już raz zapieczętował portal. Sam podjął taką decyzję, że aby wraz ze śmiercią jego legendy zaginęła także i pamięć o portalu. By jednak go przebudzić, potrzebny jest inny wojownik, , którego ciało stałoby się niejako pojemnikiem dla zapomnianego. W tym celu udaliśmy się jeszcze raz na pole bitwy pod piramidą. Zaiste, gdy zostałem Starszym Bogiem, nawet przez myśl mi nie przeszło, że będę musiał przerzucać martwe ciała, w poszukiwaniu tego jedynego ocalałego. Wy, śmiertelnicy, nawet nie jesteście w stanie sobie wyobrazić jak upadlające musi to być dla kogoś mojego formatu. Nie możemy sobie jednak pozwolić na wskszesanie któregoś z poległych, gdyż energia do tego potrzebna mogłaby na nowo otworzyć portal. W miejscu w którym rozegrała się bitwa znaleźliśmy wielu wspaniałych wojowników. Wymienię tylko imiona tych najmężniejszych, a są to: Ermac, Sarena, Hsu Hao, Mo Cap, Deagon i Taven synowie Agnusa, Shunjiko, Chameleo, Khameleon, Kobra i Kira z klanu Black Dragon, Dairou oraz Darius, Kai z Białego Lotosu, oraz Jade- przyboczna królowej, a nadto i Kintaro najpotężniejszy z nich wszystkich. Gdy już zaczynałem tracić wszelką nadzieję jeden ze starszych krzyknął - "Tu ktoś oddycha. Ma złamany kręgosłup, , zmiażdżoną prawicę, oraz potężną ranę klatki piersiowej, ale oddycha". Gdy zbliżyłem się do niego oniemiałem z rozpaczy. Od teraz cała Nasza nadzieja, Nasza chwała, majestat, Nasza godność i dziedzictwo spoczęło w rękach największego chama jaki chodził po ziemi - od Kano.