Zamieszczę tutaj swoje opowaidanie które zaczałem pisać (będę dodawał je w kolejnych częsciach). . . Jak nie trudno się będzie zgadnać, historia będzie toczyła się po wielkim Armageddonie. Poki co dam sam Prolog, żebyście mogli wypowiedizec się na temat samego wstępu. Już w tym miejscu proszę o wybaczenie, za wszystkie błedy, literówki i mozliwe błedy w interpunkcji. No nic, mam nadzieję, że zrozumiecie
Liczę też na waszą szczerą opinię na temat tego opowiadania...
PS. Tak Adept wiem, że powinno być w twórczości ale taki zabieg mogłby wprowadzic zamet w odszukiwaniu dalszych częsci opowiadania.
PROLOG
Blaze został pokonany, kto by pomyślał, że właśnie wojownik taki jak Chameleon, zdoła wygrać to starcie. Wojownik z ognia wyparował, a piramida w której odbyło się starcie zaczęła się walić. Nikt od tej pory nie widział zwycięzcy, choć ci, którzy przeżyli wyczuwali jego obecność. Zaraz po przegranej dobra i zła, bo przecież wygrała postać neutralna, wszystkie sojusze zostały zerwane. Shang Tsung wyczerpany zdołał się teleportować do swojego pałacu. Raiden rozpłynął się w powietrzu, rozległ się tylko głośny grzmot. Obolała Kitana z trudem wstała z ziemi, pomogła jej w tym Jade, obie podbiegły do Sindel, ta leżała na ziemi nieprzytomna z głęboka raną na ramieniu. Zadał ją Baraka, który uciekł razem z Mileeną, zaraz po tym gdy Raiden wysłał w jego kierunku błyskawicę. Trzy kobiety teleportowały się do Edenii, musiały wyleczyć chorą królową. Taven i Daegon zostali zabici przez Shao Kahna , potrzebował on większej mocy, aby wspiąć się na szczyt, lecz gdy to mu się udało, zobaczył Chameleona, stojącego nad ciałem Blaze’a. Przeżył, tylko dzięki potężnemu wstrząsowi, który nastąpił chwilę później. Zrzucił on Kahna z budowli, lecz ten dzięki swojej mocy zdołał złagodzić upadek. Najdalej od ruin leżała postać w niebieskim kostiumie, jej włosy jakby oszronione, była blada, wszystko wokół niej jakby zamarzło. Frost podniosła się z ziemi, spojrzała na leżących w piasku wojowników, szukała mężczyzny Sub-Zero. Znalazła go u stóp ruin, przewróciła jego martwe ciało na plecy. Z jej maski podczas oddechu wydobywała się para. Kobieta kucnęła, położyła rękę na lewej piersi mężczyzny, już teraz była pewna, jego serce nie biło. Wiedziała że teraz, wreszcie ma szanse rządzić Lin Kuei. Jednak musiała być pewna, że nikt jej już nie przeszkodzi. Położyła drugą rękę na głowie niebieskiego wojownika. Zamknęła oczy, poczuła chłód, wiedziała, ma jeszcze tyle siły aby dokończyć dzieła. Sub-Zero stał się teraz blady, Frost zaczęła go zamrażać.
- ZOSTAW GO! – krzyknęła postać stojąca z tyłu kobiety.
Frost odwróciła się szybko, zabierając ręce z ciała mężczyzny. W tym samym momencie, została kopnięta w twarz. Kobieta zachwiała się, lecz zaraz po tym wypuściła w stronę napastnika lodową kulę. Postać, której Frost nie znała, zablokowała atak, uderzyła przeciwnika kilka razy w twarz a następnie kopnęła prosto w brzuch. Kobieta zgięła się w pół, podniosła głowę do góry i wykonała lodowy wślizg, na tyle skuteczny by przewrócić przeciwnika. Gdy przyszła przywódczyni Lin Kuei, ponownie usiłowała zamrozić napastnika, ten wykonywał szybkie uniki. Frost usiłowała przypomnieć sobie postać, z którą walczy, lecz bezskutecznie. W tym momencie nastąpił szybki kontratak, tajemnicza kobieta podbiegła do wojowniczki, podcięła jej nogi. Frost padła na Sub-Zero, wystawiła ręce do tyłu by zamortyzować upadek, w tym jednak momencie, duża kula krwi poleciała w jej kierunku, raniąc ją, a przy okazji rozbryzgując się w pobliżu. Niebieska wojowniczka, zdała sobie sprawę z tego, że dosłownie siedzi na swoim celu. Ponownie rozpoczęła zamrażać, mężczyznę.
-POWIEDZIAŁAM! ZOSTAW GO! – Nitara, wyciągnęła Kamę, i wbiła ja w brzuch Frost. Wampirzyca przekręciła ją, natomiast ręce Frost spoczęły na broni, przywódczyni Lin Kuei wyjęła ją z ciała i rzuciła w piasek, następnie zamroziła sobie ranę. Spróbowała jeszcze kilkukrotnie zamrozić napastnika, jednak bez skutecznie. Wyjęła wreszcie amulet, Smoczy Medalion i teleportowała się. Nitara wytarła stróżkę krwi, która spływała jej z wargi. Spojrzała na kamień jaki spoczywał w jej naszyjniku, dotknęła go i przeniosła się do Vatetrnus.
Po pewnym czasie, nad jednym z poległych ciał zaczął się tworzyć szary obłok. Najpierw krążył on wokół, później stanął w miejscu i zaczął przybierać jakby ludzką formę. Gazowa postać oddalała się powoli od ruin i poległych w walce, z czasem stając się coraz mniej widoczną, aby wreszcie zniknąć w pola widzenia.
Sonya leżała na ciele innego wojownika, był nim ktoś kogo nienawidziła, Kano był martwy. Wreszcie nadszedł moment, w którym mogła być spokojna. Chwila ta, napawała kobietę taką satysfakcja, taką dumą, choć nic nie pamięta, jest pewna, że to ona zabiła Kano.
- Chodź Sonya. . . zmywamy się – ktoś pomógł wstać blondynce.
- Johnny. . . gdzie Jax? Co tu się stało? – zapytała kobieta spoglądając na poległych.
- No wiesz. . . nie herbatkę u babci mi to nie wygląda. . . Szukałem go, nigdzie go nie ma, wracajmy do domu – odparł mężczyzna
- Ja muszę go odszukać. . . Ty idź, ja tutaj zostanę – zaprzeczyła Sonya
- Ale nie ma go! Wyparował przeszukałem wszystkie możliwe miejsca nie ma go! – gdy Cage wypowiedział te słowa nacisnął na zegarku kobiety guzik teleportu. Zniknęli.
Nastąpił kolejny wstrząs, wielka chmura piasku, wzniosła się w powietrze. Możliwe było jednak dostrzeżenie kobiecej sylwetki. Ubrana w żółto czarny kostium, dziewczyna o śniadej cerze. Tanya zarzuciła swoje włosy do tyłu. Nie zwracała uwagi na to co się dzieje wokół niej, po prostu szła przed siebie, chciała jak najszybciej odejść z tego miejsca.
Zanim piasek zdołał opaść na ziemię czteroręka , postać usiłowała wydostać się spod ciał. Odwaliła w bok ciało Shujinko, Bo’ Rai Cho, Hotaru i Darriusa. Sheeva wreszcie mogła się wydostać, otrzepała ubranie i podobnie do Tanyi opuściła miejsce Armagedonu.
Wśród zwłok, przechadzała się czteronoga postać, centaur, Motaro. Podczas walki jakaś dziwna, energia uderzyła w niego i powtórnie przywróciła mu tylne nogi. Motaro znów był centaurem.
Kenshi leżał przy boku Ermaca, czerwony ninja usiłował pomóc, leżącemu nieprzytomnemu przyjacielowi, nic jednak nie pomagało, wojownik z zawiązanymi oczami ni drgnął. Ermac próbował wszystkiego, żadne jego moce nie były w stanie wskrzesić martwego człowieka. Postać ze zrezygnowaniem teleportowała się w nieznane nikomu miejsce.
W ciszy, prawie bezszelestnie przemieszczała się przezroczysta istota. Podobna do jaszczura, gdy była już w miarę daleko przybrała swoją prawdziwą postać. Jej ciało pokrywały łuski, z rąk i nów wyrastały potężne szpony. Głowa potwora była owinięta czarnym materiałem, widoczne były tylko gadzie oczy.
Reszta była martwa, w glebie czuć było śmierć. krew wojowników wsiąkła głęboko w ziemię.
Jeden dział w historii turnieju Mortal Kombat został zamknięty. Pochłonął on wiele krwi i dusz, lecz nastał czas aby otworzyć nowy dział. Nastał czas aby historia zapisywała nowe karty. . .
NASTAŁ CZAS NA ODRODZENIE!
Mam nadzieję, że się spodobało, ale jak nie to też piszcie