Hancock... fajnie się zaczął, a beznadziejnie skończył... Gdyby wywalić ze scenariusza tą babkę, co to główną rolę kobiecą grała, to film byłby całkiem fajny, a tak jest dla mnie jedynie przeciętny... Jak dla mnie cały ten wątek miłosny jest grubymi nićmi szyty i tyle! Należało wywalić to w ch****ę i byłoby całkiem-całkiem.
A w temacie to napiszę, że ostatnio wpadł i w ręce "Batman: Gotham Knight"... Powiem szczerze, że nie bardzo mnie ciągnęło do tego tytułu (Batman w stylu manga? O.o), ale pozycja ta okazała się naprawdę świetnym kawałkiem kina, jeśli odpuścić sobie pierwszą opowieść (bo to taki Batmanowy Animatrx, czyli zbiór krótkich historii, które dzieją się pomiędzy "Batman: Beginns" i "Batman: the Dark Knight"), która to jest paskudnym klonem jednego z odcinków BatmanTAS. Reszta to, w/g mojej skromnej osoby, pięknie wykonana robota, na którą aż miło popatrzeć. Same historie też są niezgorsze. Naprawdę polecam.
czytałem że Joker nie jest pełnoprawną postacią tylko "żywiołem którym napędza wydarzenia w których tkwią bohaterowie Mrocznego Rycerza"
Coś w tym jest... Mam wrażenie, że poczynania Jokera są li tylko wodą na młyn całej akcji z Harveyem i rozterkami Bruce'a, ale mogę się mylić. Dlaczego? Bo nie chciało mi się całego filmu obejrzeć XD. Fatalny obraz i jeszcze gorszy dźwięk nie poprawiały sytuacji (brak napisów mnie akurat nie przeszkadza, ale jak tu rozumieć, jak mało co słychać?)
Batman z lat 80.? chodzi Ci o burtonowskiego czy tego z Adamem Westem?
Teraz to mnie rozwaliłeś XD... Oczywiście, że chodzi o Batmana reżyserowanego przez Tima Burtona. Ten z Adamen Westem powstał w 1966 roku, więc do lat 80' jeszcze trochę brakowało XD...