To teraz ode mnie kilka przemyśleń. Odniosę się do kilku wątków poruszanych wcześniej na forum, ale nie będę cytował konkretnych wypowiedzi, bo za dużo bym miał szukania. Sorry
Sporo kontrowersji wzbudza postać Centrion. I tu z góry uprzedzam, ja jej daję szansę.
- Co do wyglądu to sprawa drugorzędna. Raz, że będzie się dało go modyfikować, a dwa w przyszłych częściach ulegnie zmianie. Co do podobieństwa do postaci z Injustice to mi to w sumie wisi. W sumie na tę serię poświęciłem kilka godzin (tyle, żeby przejść story jedynki). Netherrealm studio idzie na łatwiznę w wielu miejscach, a to tu akurat nie jest najgorsze.
- Co jej ruchów. Pewnie, że są wtórne. Tyle, że tak. Co do Kameleona to ja akurat jestem jego zwolennikiem. Podoba mi się jego idea. Uważam, że wpisuje się w ten świat. Fakt, że większość nindża już dość bardzo od siebie odbiega nie zmienia mojego podejścia do niego. Wybrał sobie tych wojowników i ich naśladuje. I w zasadzie nie ma znaczenia czy mówimy o postaci z Trylogii czy z Armagedonu. Kupuję któregokolwiek. Co do Shudzinko to jestem wielkim antyfanem tej postaci. Moim zdaniem losowy wybór ciosów od różnych postaci sprawia, że ta postać jest niespójna. Jego historia mogła by być i ciekawa, ale ten dobór ciosów zepsuł mi całość. A teraz mamy znowu powtórkę z rozrywki - ciosy różnych postaci w jednej postaci. Tyle, że tu znowu to może mieć sens. Oczywiście trochę słabo, że te moce wydają się tak na żywca skopiowane od innych wojowników ( i to jest najgorsze w NS). Nie mniej daje to potencjał do przyszłych części. Potencjał którego Kombat Kids nie mają splamieni grzechem koneksji rodzinnych. Wyobraźcie sobie np., że to ona będzie żródłem wszystkich nadludzkich mocy wojoników ( w tym Tremora, Raina, etc.). I tu przechodzimy do kolejnego aspektu
- Co jej story. Po pierwsze nie przeszkadzają mi jej koneksje rodzinne. Ja akurat taje Kronice duży kredyt zaufania. Jak rozumiem, ma minimum dwoje dzieci. Shinoka – czyli coś a la boga śmierci, i ją coś a la boga życia. No i git. Najpierw był czas i z niego zrodziło się życie i śmierć. Proste, bo proste, ale wszystko pasuje. Wyobrażam sobie jak w którejś z dalszych części walczą przeciw sobie, a ich wszystkie ciosy specjalne się wzajemnie anulują. Uważałem, że trochę słabo, że starszy bóg ma walczyć ze śmiertelnikami jak równy z równym, ale w sumie to co my wiemy o starszych bogach. W sumie to chyba tyle, że co drugą części Raiden się do niech skarżył, że coś idzie nie tak jak miało, a oni mu mówili, żeby się odwalił, bo nie mają teraz czasu. Może oni wcale nie są tak potężni jak my to zakładamy. A wracając do rodzin…
- Powoli przekonuję się do Casie i Jacklin. Szczególnie go Jacki. Jeżeli to ma być postać, która co grę dostaje jakąś nową zabawkę technologiczną na której będą bazować jej moce to może coś z tego być. Humor Casie też jest ok. Tyle, że trzeba się pozbyć rodziców. Albo oni, albo one. Nie widzę szans, żebym zaakceptował walk córki z ojcem… no chyba żeby walczyli po przeciwnych stronach, ale tak na poważnie. W tej formie jak na razie to nie. To teraz może coś o humorze.
- To drugie fatality Johnego to w sumie super jak dla mnie. Tyle, że to nie on powinien je mieć, a jakaś nowa postać, która jest totalnym psycholem nie traktującym walk poważnie i naśmiewającym się w różny sposób z przeciwników ( również po ich śmierci).
- Teraz trochę o gameplayu. Pierwsze i najważniejsze to już wiem, że będzie mnie wkurzać fatal-blow. To jest okropne. Cały czas ta sama, długa animacja. Ktoś będzie to próbował odpalić praktycznie co walkę. Do tej pory było inaczej. Często szkoda było marnować całego paska na X-reya. Lepiej było wzmocnić cios, albo zrobić brackera. Teraz, wal śmiało, co Ci zależy. Druga sprawa to samo pierwsze wrażenie z gry ( nie grałem w bete). I tu pozwolę sobie wylistować moje odczucia z poprzednich części
I - było jakie było (bez porównania)
II – było takie jak powinno być wcześniej, tylko nie mieli środków
III – nie mój klimat. Do dzisiaj się nie mogę do tego przekonać
IV – pewna odmiana, ale OK
V – tragedia
VI – taka powinna być piątka
VII – no słabo ale przynajmniej jest sporo postaci
2011 – super extra, szał, powrót do korzeni, wow
X – no niby podobnie, może nawet i bardziej urozmaicenie, ale coś jednak nie ma takiego wow
11 – no i tu chyba znowu nie będzie wow. Wydaje mi się tak dlatego, że gameplay dalej jest podobny do tego z 2011. Tam był rewolucyjny. Pierwszy naprawdę dobry, pozwalający na długą ścieżkę rozwoju od wielu części. Teraz będę do tamtej części porównywał. No nic. Zobaczymy. To chyba będzie zależało jak gładko przełamię granica między grą niedzielnego gracza a półprofesjonalistą. W 2011 bardzo mi pomogło to głupie trofeum, żeby wymasterować wszystkie postacie. Ciekawe czy i teraz coś mnie pchnie do tego, żeby spędzić tyle czasu z grą.
Na koniec jeszcze o DLC. Takeda i Kung Jin dla mnie pewniaki. Jeden w pierwszym , drugi w drugim. Nie żebym ich chciał, tylko wydają mi się, że będą. Wychodzę z założenia, że Jackie nikt by nie kupił, a na nich ktoś się tam połasi. Co do postaci gościnnych to nie jestem tak ortodoksyjny jak większość na tym forum. Uważam, że zarówno Kratos, jak i Fredy byli dobrymi postaciami (szczególnie Kratos z fajnym gameplayem) i pasowali klimatycznie. Pozostałe postacie z slesherów to już jakby odcinanie kuponów. Co do obcego i Predatora to fanem nie jestem, ale żeby jakoś strasznie psuli klimat to nie powiem. Trochę nawiązując do Injustice, a trochę gdzieś taką sugestię wyczytałem to moim zdaniem pasował by Lobo. I pod względem brutalności i groteski. Nie zrozumcie, że ja stawiam postacie gościnne na równi z podstawowymi. Takie mamy czasy, że grę sprzedaje się w częściach i wrzuca postacie z nią nie związane. Trudno, trzeba to zaakceptować.
I jeszcze mi się przypomniało. Nie podoba mi się to jak wygląda obecnie promocja tych gier. Kastów nie oglądam, a i tak za dużo wiem o tej grze. Kiedyś mocnym elementem tej serii były sekrety, oby o tym sobie przypomnieli.