W kwestii tej latającej zielonej świni, to fakty są takie, że Kahn skorzystał z (po)mocy Shang Tsunga podczas podboju Ziemi i nie ma co się co spierać, że nie musiał tego robić, ale tak było łatwiej, bo to żaden argument. Skorzystał i tylko to wiemy na pewno, co na dzień dzisiejszy oznacza, że innego wyjścia nie miał i finito z gdybaniem.
Pieskiem Shao to on raczej nie był (pomyliło Ci się Adepcie z Reptile'm), bo szczególną sympatią do niego nie pałał (co wielokrotnie zostało zaakcentowane w jego endingach). Do "pieska na posyłki" droga daleka w takim razie. Ale skoro chcąc, nie chcąc spełniał jego rozkazy, więc faktycznie musiał być od niego słabszy, co nie koniecznie oznacza, że nie jest lepszym kandydatem na najlepszego bossa serii
W przypadku zabicia Liu-Kanga, to raczej nie był wielki wyczyn z racji pomocy Quana. Ale odnotować warto, że "Uczeń Mnichów" - ten, który rozwalił tylu złych chłopców (przez cztery poprzednie turki), dał się tak łatwo podejść czarnoksiężnikom.
Nie skończyłem story w MK9, więc się do nie wypowiadam w kwestiach fabularnych związanych z tą cześcią, w każdym razie Shang Rules