Polskie Forum Mortal Kombat > Mortal Kombat X

Fabuła

<< < (3/3)

Kornixon:

--- Cytat: SlaveMe TortueMe KillMe w Marca 21, 2016, 09:19:54 am ---Ja bym tą fabułę rozumiał gdyby NR zrobiło grę pegi 13 czy jak tam sie to nazywa. Tzn. ograniczyć flaki i bluzgi i śmiało nastoletni bohaterowie mogą ratować świat.... Tylko nie w Mortal Kombat..... Po za tym wszystko co jest ciekawe w tej fabule jest z MK9- wojownicy Earthrealm jako upiory pod wodzą Quana Chi, atak Shinnoka; albo ze starszych części- chociażby Dark Raiden..... I dlaczego w wieżyczkach postaci typu Liu Kang, Lung Lao, Kaiatna które są upiorami są też w normalnych postaciach....? Tam jest tle dziur że chyba tylko Rocco by je dał radę zatkać.......

--- Koniec cytatu ---

Nie rozumiem Slavi, o co chodzi z tymi upiorami, albo Ty to nieczytelne napisałeś, albo ja taki kumaty jestem (jeśli tak to wybacz dopiero wstałem).

SlaveMe TortueMe KillMe:
To jest jeden jeden bo ja po nocce byłem wczoraj a już miałem trochę alko w sobie.... Nawet Ci miałem odpisać ale Żubrówka do mnie wpadła.........

Z upiorami chodzi o to że w MK9 masa wojowników zostaje pod władzą Quana Chi. W MKX nie dzieje sie nic co by ich odczarowało.... Ok, tak Scorpiona, Sub-Zero i Jaxa chyba przywrócili ..... resztę nie...... Ale w walce mamy już wersje upiorną i normalną postarzoną o kilka lat....... Żadnego wytłumaczenia, nic kurwa...... KPW, Kornixon?
:)

Adept:
Po raz pierwszy obejrzałem wczoraj 2 godziny fabuły w MKX. Zawsze myślałem, że Kotal Kahn jest jakimś synem Shao Kahna czy jakimś kozakiem, który wziął we władanie Outworld. Okazało się jednak, że to jakiś chłop, siłą oderwaną od pługa, który po prostu był silny. Dodatkowo większej pipki dawno nie widziałem w świecie Mortal Kombat. Pierwsze sceny: karocę atakują tarkatanie i co robi imperator? Wygląda zza tych firaneczek i z troską spogląda na walczących, bo O RETY, jakieś baraki go zaatakowały xD siedzi tam jak trusia i w sumie pewnie by nie wyszedł gdyby go Kano nie zaatakował. Staruszek Kano walczył z nim jak równy z równym. Chwilę później pokonuje go jakiś młodzik Kung Jin czy kto to jest (ten z łukiem, wybaczcie, nie nauczyłem się jeszcze jego imienia) i w zamian za darowanie życia, ZOSTAJE JEGO PODWŁADNYM>????!?!?!? Imperator Outworld oferuje swoje usługi jakiemuś 18-letniemu chłopakowi?!?!??!?!!!!!!!!!!!!!!????????????? Jeszcze później widząc, że Shinnok przejmuje Ziemię, przestraszył się i spanikowany powiedział, że może jak oferuje Shinnokowi głowy ziemskich wojowników to ten da mu spokój. BOŻE, większego niedorajdy i nieudacznika nie spotkałem w całej historii MORTAL KOMBAT. Przecież to aż żenujące, że ktoś taki jest imperatorem. Serio, Shao Kahn by go zniszczył w jakieś 5 sekund samą aurą. O czym my tu mówimy? Nie miałbym nic przeciwko Kotalowi, gdyby był tak samo groźny, bezwzględny i straszny (albo chociaż w połowie!!!) jak Kahn. Nowy władca Outworld jednak jest ogromnie słaby. To jakaś popierdółka, która nie ma pojęcia jak to jest być imperatorem.

Jeśli jednak o całościową fabułę chodzi to dla mnie jest to majstersztyk. Naprawdę prześwietna rzecz, że poszli w tym kierunku. Cieszę się, że Liu Kang i Kitana zostali władcami Netherrealm, to takie wręcz książkowe rozwiązanie, że główny dobry, staje się z jakiegoś powodu głównym złym. To dodaje BARDZO kolorytu światu MK. Uwielbiam też, że Rayden zmienia retorykę i teraz nie będzie czekał na konsekwencje ataków na Ziemię, tylko zapobiegał im w zarodku. I to jest zajebiście logiczne. Za każdym razem Ziemia dostaje w dupę. Miliony ludzi jest mordowanych, najlepsi wojownicy giną tylko dlatego, że Rayden i reszta siedzą i reagują na ruch. Nic w Mortal Kombat nie było równie satysfakcjonującego niż przemowa, że od dziś, jeśli jakieś niebezpieczeństwo będzie zagrażać Ziemi, to Rayden zniszczy je zanim się rozwinie. Sam bym tak robił i cieszę się, że w tym kierunku to poszło. Rzucenie głowy Shinnoka przed Liu Kangiem i Kitaną (nowymi władcami Netherrealm) - normalnie cudo.

Jestem bardzo zadowolony z Raydena i tego kim się stał. Jasne, że wszystko to mocno się na nim odcisnęło i jego kolor oczy się zmienia na żółty/czerwony, że niby ma symbolizować spaczenie/zło. Ale czy na pewno tak jest? Wszystko co Rayden robił uważam za słuszne. Gdyby ten zasraniec Liu go słuchał, żyłby nadal. Ciężko winić kolesia, który całe swoje życie pokładał w Elder Godsów i wierzył w ich sprawiedliwość, a teraz gdy widzi ich wady, to bierze sprawy w swoje ręce by chronić nasze blade dupska. Co w tym złego? Czemu ukazane to jest jako coś zmieniającego Raydena na gorsze? Tak samo ten amulet Shinnoka, który nagle nosi Rayden. Jeśli przez niego wszystko się stało to chyba dobrze, że będzie on przy Raydenie? W każdym razie Rayden stał się moim największym bohaterem serii i nie ma nikogo w MK, kto bardziej przysłużyłby się Ziemi i kto lepiej ewoluowałby jako bohater. Nawet jeśli trochę zła i zgorzknienia w niego weszło to czy naprawdę się mu dziwicie? Facet zabił swojego podopiecznego, sprowadził go na stronę spaczenia (ale tylko dlatego, że to wina Liu, że nie posłuchał Raydena), a jego zaufanie w Elder Godsów kosztowało Ziemię miliony istnień. Ma prawo być wkurwiony i ma prawo być bardziej brutalny skoro zobaczył, że wszyscy  w tyłku mają Ziemię. Metamorfoza charakteru Raydena to najlepsze co z całej tej historii.

Motyw małolatów mi nie przeszkadzał, po prostu nowe pokolenie. Jedynie co mnie też najbardziej zaskoczyło, to że najnormalniejszą postacią w MKX był... Johnny Cage! A Sonya okazała się straszną wywłoką.







Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej