Polskie Forum Mortal Kombat > Mortal Kombat 11

Mortal Kombat 11 Fabuła [SPOILERY]

<< < (3/6) > >>

Luna:
Ender moja opinia o fabule jako dodatku i lekkiej irytacji nt narzekania na jej temat bierze się prawdopodobnie z głupiej przyczyny. Mianowicie jak pamietam wszedłem ba to forum grać w mordobicie z fanami. Co się okazało? Że fanów mordobicia tu jak na lekarstwo. Do dziś zmierzyłem się chyba tylko z Adeptem, davidkozem i Doinkiem (z którym zresztą znałem się lata wcześniej osobiście). Inni użytkownicy zazwyczaj swoją przygodę z grą kończą na „poznawaniu kanonu” w kolejnych częściach, który to kanon IMO od dłuższego czasu był naciągany jak skurwysyn. To typowa przypadłość jak z mangi np Naruto czy DB. Żeby zachować ciągłość w każdej kolejnej części róbmy jakiegoś większego przechuja, który finalnie zostanie złamany przez bohatera który staje się jeszcze większym przechujem. Doszło do takiego kuriozum, że obecnie w tym zajebistym świecie mamy bogów, starszych bogów, oraz tytanów. Idąc tym tropem w MK12 ostatnim bossem będzie król tytanów, a w MK13 przechuj nad wszystkie tęgie chuje który...ponownie zostanie rozłożony na łopatki przez bandę nastolatków z Cassie komandosem i Jacquin w sweterku w tęcze na czele. Że kiedyś było lepiej? W którym niby momencie? Był kozak Shang Tsung, potem musiał być silniejszy Shao, później trzeba było większego przechuja to dali mrocznego poieża Shonnoka. Po nim pojawił się kolejny smoczy król Onaga. Czujesz schemat? Owszem, MK ma fajny świat na którym można by zbudować. Niestety zdecydowanie nie w medium gier i nie z logiką jaką Boon z ekipą posługują się już od dekad.

Dlaczego zatem uważam, że fabuła w MK11 jest fajna? Po pierwsze nie ma ekipy Bravo Girl jako protagonistów (przynajmniej nie w takim stopniu), po drugie akcja jest na tyle filmowa i dobrze zmontowana, że daje mi uczucie obcowania z filmem gatunku mordobicia. Jest miejscami tandetnie, czasem głupio, ale co z tego? Czy naprawdę ludzie oczekiwali od story ko a klasy AAA? Ano i kolego nie zgodzę się z tobą, że story nie ma wpływu na gameplay, bo ma olbrzymi. NRS zmuszone do zszycia tego w jako tako spójną całość, musiało planować obecność aren i zawodników. Stad np zapomnieć możesz o oglądaniu batalii w innych światach, czy na klasycznych arenach. Czy kolejnym krokiem jest reset? Wydaje się to logiczne. Drugą opcją jest zrobienie psikusa na kształt Street Fighter 3. Niestety prawdopodobnie dopiero wtedy by się hardkorowi fani uniwersum obrazili!

Podsumowując uważam, że przede wszystkim gameplay, balans i solidne mechaniki mordobicia. Reszta to tło. Takie mam do tego podejście i nie zmienię go z prostej przyczyny - jestem fanem gatunku bardziej niż fanem marki. Gdy natomiast wszedłem na reddita o zacząłem tam czytać płacz o fabułę, to krew mnie zalała i zacząłem zadawać sobie pytanie kto tak naprawdę buduje fandom marki? Wiecie co jest najśmieszniejsze? Ekipa z mojej roboty która grała i gra w tą serię, kupując kolejne gry i robiąc to raczej niedzielnej jest zdecydowanie większa niż zapaleńcy tego forum wśród których w dodatku są osoby skupiające się na przysłowiowym obejrzeniu story na yt. Sorry panowie ale mając powyższe na uwadze i prowadząc projekt jak MK11 naprawdę uważał bym, że odjebałem genialną sprawę ze story. Widowiskowość przyciąga wzrok i sprzedaje tytuł. Zdecydowana większość to gracze kalibru niedzielnego lub pół-casuale jak ja. Nie ma wiec sensu robić cudów w aspekcie który można sobie zaraz na yt zobaczyć. Zelaszcza mając na uwadze perspektywę powstania filmu w niedalekiej przyszłości.

Rozpisałem się jak gamoń bo za dużo kawy weszło, a konsola musi odpocząć. Tyle ode mnie póki co.

PS - krypta w MK11 jest aż za duża:O

Kornixon:
Ze mną też grałeś Luna. Ja psioczę na fabułę, ale nie jestem tu tylko dla niej. Też lubię dobry gameplay.

Luna:
Kilka luźnych rzeczy które wyciągnąłem z dialogów postaci, trybu story i drabinek (choć te to tutaj są wyjątkowo kaskaderskie).
- Mój faworyt z MKX Torr nie żyje. Razem z tą perfidną pindą Ferrą zresztą. W dialogu D'Vorah to się przewinęło
- Hsu Hao definitywnie zakończył przygodę z serią. Jego czerep elegancko wysypuje się z torby Errona.
- Jak już w którymś temacie napisałem - pojawia się w MK11 jeszcze potężniejszy rodzaj bytu, mianowicie tytani. Jednym z nich jest Kronika.
- Historia MK11 jest lepsza niż w MKX. Argument za? Nie ma bandy dzieci, czy innego przychlasta który nagle dzięki zielonej flegmie leje starszego boga. Jeśli już dochodzi do takiego starcia, to śmiertelnik nosi ze sobą potężny artefakt. Można oczywiście stwierdzić, że ostatnia akcja Liu jest naciągana jak antena nastolatka przy dobrym pornosie, ale ale ale....ja tłumaczę to faktem, że nasz zabijaka był od zawsze championem MK. Poza tym Raiden oddaje mu swoją moc, co razem z mocą wchłoniętego revenanta daje kopa. Jest to jak mówiłem wyjście naciągane, ale o niebo lepsze niż nagłe przebudzenie mocy rodziny Cage, żeby ktoś po prostu mógł spuścić baty Shinnokowi.
- Cyborgi z którymi walczymy w fabule są niegrywalne i takie pozostaną. Posiadają zestaw animacji i ruchów z poprzednich MK.
- Shao Kahn to mój ulubiony kozak w fabule i ogólnie dzięki dialogom. Jego dialog w mirror matchu jest boski. Coś na zasadzie: *powinniśmy połączyć siły
*jesteś przecież mną i wiesz, że to tak nie działa
Inni mają w arcade jakieś ciekawe lub mniej zakończenia, Shao po prostu przejmuje moc, tworzy turniej MK i zostaje jego championem, żeby innym spuszczać wpierdol.

Takie ciekawostki które teraz mi siedzą w głowie. O krypcie nie ma sensu pisać, bo tam to zwykła zabawa. Jaj już się rozegracie to trzeba coś o postaciach opisać i pograć:)

Kornixon:
Czytam w necie, że ten MK ma kilka endingów... Dwa bodajże. Może ktoś wyjaśnić, bo nie chcę nic oglądać.

Luna:
Podobno ma, ale nie wiem od czego one są uzależnione. Może od wyborów po drodze, albo od sposobu rozegrania pojedynków. Mnie się już nie chce drugi raz story męczyć więc po prostu zobaczę na yt jak będzie już gra ogólnie dostępna.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej