Dawno tu nie zaglądałam, ale chyba trzeba coś napisać. Niesamowicie irytuje mnie jak ktoś kto nie ma pojęcia o czymś wypowiada się na ten temat a jego wypowiedź mija się z prawdą. Granicą bezczelności jest gdy jeszcze ta osoba obraża innych i chowa się za wolnością słowa. Wolność słowa owszem istnieje, szkoda tylko, że ustawowo nikt nie zaznaczył, że owe słowo powinno nieść ze sobą jakąkolwiek wartość a nie być pustym gadaniem.
Zacznijmy od tego, że jestem praktycznie przekonana, iż Mkmaniak nie przeczyta mojego posta a jak przeczyta i tak zinterpretuje go po swojemu. To prawie jak rzut grochem o ścianę, prawie bo groch w miękką ścianę nośną teoretycznie może się wbić. Tu się tylko odbije z dźwiękiem pustki.
Bodajże pisałam o tym wcześniej, ale powtórzę. W Japonii, czyli kraju skąd wywodzą się anime i mangi, na wiele tytułów jest narzucone ograniczenie wiekowe. Pierwszy lepszy przykład jaki nasuwa mi się na myśl to klasyk - Ninja Scroll. Wierz mi, nikt rozumny nie da tego dziecku. Dlaczego? Poza ostrymi scenami walk, krwią, jest w nim spora dawka erotyki. I nie mówię o tym, że dziewczynie się rozerwała sukienka, ale o scenach gwałtu, wykorzystywania seksualnego. Kto widział, wie co mam na myśli. Kogo zainteresuje tylko to zdanie i przekona go to do anime to widać, że opiera się on na najniższych instynktach.
Dalej... Ostatnio oglądam Kenshina. 95 epizodów seria TV i 4 OAVki. Nie zdziwiłabym się gdyby ta seria leciała normalnie w telewizji publicznej, zdziwiłabym się gdyby puścili ją nieocenzurowaną. Poza sporą dawką krwi, która nie wszystkich przekona że obraz jest raczej kierowany do starszych, mamy wątki historyczne. Rewolucja Meji, shogunat, shinsengumi. Wytłumaczysz dziecku "o co chodziło?". O ile jeszcze seria TV jest przesiąknięta humorem tak OAVki są bardzo ciężkie i poważne. Dziecko przy nich nie wysiedzi a oglądanie serii bez nich nie ma sensu.
Dalej... Air. Przepiękna 4wątkowa opowieść. Znam ludzi w moim wieku którzy nie załapali o co chodzi fabularnie.
Mogłabym jeszcze kilka takich wypisać i nie muszę szukać samych anime w których jest walka i krew. Wystarczy sama zawiłość fabuły. Choćby na szybkiego; S.E.Lain, Angel`s Egg, RahXephon, Ghost in the shell,...
Z drugiej strony w pewien sposób rozumiem Twoje stanowisko Mkmaniak. W sumie patrząc na to do czego my Polacy mieliśmy dostęp w naszej telewizji można anime nazwać bajkami. Ba można je nazwać beznadziejnymi bajkami. Niedobrze mi jak myślę o Dragon Ballu, Naruto czy Pokemonach i o tym, że to kształtowało dla wielu obraz japońskiej animacji. Z ambicją te produkcje nie mają nic wspólnego. Dodając fakt, że idą one do nas przeważnie z Francji gdzie są cenzurowane, obcinane itp. To zniechęca i obrzydza.
Faktycznie anime nie są dla wszystkich. Jeśli ktoś jest zakochany w amerykańskiej "kulturze" i nie łyka japońskich klimatów to nic dziwnego. Proszę tylko o odrobinę instynktu samozachowawczego bo wydawaniem opinii w tym temacie zwyczajnie się ośmiesza.
-------------------
A co do tematu z drugiej strony... O tym co ostatnio oglądam już pisałam (Kenshin, zostało mi jakies 29epków serii tv), jednocześnie zaczęłam School Rumble (tak to można nazwać durną komedią, wszak dalej dzieciom bym tego nie dała
) a później się zobaczy