To oczywiste, że każdą postacią na siłę można coś tam ugrać w pocie i bólu. Tak, satysfakcja wówczas murowana. Ale czy aby na pewno wszystko jest w porządku z tym balansem, gdy przeciwnik zadusi jeden przycisk i wywoła lawinę pocisków, po której my możemy - co najwyżej - stać w bloku odpychani za każdym razem do tyłu ? I nie twierdzę, że wtedy trzeba każdej postaci dać teleport. Po prostu pociski w MK są zjebane totalnie. Może najlepiej usunąć wszystkie inne umiejętności, bo i tak w ranku częściej decyduje o wygranej nie to, kto komu szybciej przypierdoli w mordę z pięści, tylko to, komu się uda wystrzelić pierwszą flarę, na której dupa przeciwnika smaży się jak kotlet schabowy.
Lubię toczyć wyrównane pojedynki, wtedy rewanż smakuje bardziej ale w większości walk na pociski tylko nieliczne klasy zachowały ZDROWY balans. Włócznia skorpiona nadal jest powolna i można to jakoś karać, tak samo zmrożenie Sub-Zero. Ale cała reszta to jeden wielki pierdolnik, którego nie da się ogarnąć stając na rzęsach. Może chodziło o realizm ? Może twórcy chcieli pokazać, że przed kulą wystrzeloną z pistoletu nawet mnich nie jest w stanie uciec ?? Serio....
I mówię tutaj o zabijaniu pierwotnej idei serii MK. Zawsze pierwszą myślą, jaką miałem na temat tej gry było "łamanie kości, obijanie mordy, kopanie dupy, wyrywanie kręgosłupów..."
A seria MK 11 kojarzy mi się bardziej z: "strzelba, rewolwery, rakiety, bomby, fireballe.." Owszem, zawsze takie umiejętności były smaczkiem, wisienką na torcie, które użyte w odpowiednim momencie dawały szansę na wytrącenie defensywnego gracza z równowagi. A teraz one są dominującym piorunem w dupie przeciwnika. Nie trzeba się silić na nic innego, aby zdominować przeciwnika. Wypaczenie i zepsucie - to chyba odpowiednie określenie.
I niech mi nikt nie mówi, że tak powinno być albo że to jest moje subiektywne odczucie.