Autor Wątek: Moje opowiadanie - Kitana,Sindel,Tomek  (Przeczytany 16974 razy)

Offline Kitana,Sindel,Tomek

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 900
    • Zobacz profil
Moje opowiadanie - Kitana,Sindel,Tomek
« dnia: Lipca 16, 2009, 02:47:34 pm »
Zamieszczę tutaj swoje opowaidanie które zaczałem pisać (będę dodawał je w kolejnych częsciach). . . Jak nie trudno się będzie zgadnać, historia będzie toczyła się po wielkim Armageddonie. Poki co dam sam Prolog, żebyście mogli wypowiedizec się na temat samego wstępu. Już w tym miejscu proszę o wybaczenie, za wszystkie błedy, literówki i mozliwe błedy w interpunkcji. No nic, mam nadzieję, że zrozumiecie :P Liczę też na waszą szczerą opinię na temat tego opowiadania...
PS. Tak Adept wiem, że powinno być w twórczości ale taki zabieg mogłby wprowadzic zamet w odszukiwaniu dalszych częsci opowiadania.

PROLOG

Blaze został pokonany, kto by pomyślał, że właśnie wojownik taki jak Chameleon, zdoła wygrać to starcie. Wojownik z ognia wyparował, a piramida w której odbyło się starcie zaczęła się walić. Nikt od tej pory nie widział zwycięzcy, choć ci, którzy przeżyli wyczuwali jego obecność.  Zaraz po przegranej dobra i zła, bo przecież wygrała postać neutralna, wszystkie sojusze zostały zerwane. Shang Tsung wyczerpany zdołał się teleportować do swojego pałacu. Raiden rozpłynął się w powietrzu, rozległ się tylko głośny grzmot. Obolała Kitana z trudem wstała z ziemi, pomogła jej w tym Jade, obie podbiegły do Sindel, ta leżała na ziemi nieprzytomna z głęboka raną na ramieniu. Zadał ją Baraka, który uciekł razem z Mileeną, zaraz po tym gdy Raiden wysłał w jego kierunku błyskawicę. Trzy kobiety teleportowały się do Edenii, musiały wyleczyć chorą królową. Taven i Daegon zostali zabici przez Shao Kahna , potrzebował on większej mocy, aby wspiąć się na szczyt, lecz gdy to mu się udało, zobaczył Chameleona, stojącego nad ciałem Blaze’a. Przeżył, tylko dzięki potężnemu wstrząsowi, który nastąpił chwilę później. Zrzucił on Kahna z budowli, lecz ten dzięki swojej mocy zdołał złagodzić upadek. Najdalej od ruin leżała postać w niebieskim kostiumie, jej włosy jakby oszronione, była blada, wszystko wokół niej jakby zamarzło. Frost podniosła się z ziemi, spojrzała na leżących w piasku wojowników, szukała mężczyzny Sub-Zero. Znalazła go u stóp ruin, przewróciła jego martwe ciało na plecy. Z jej maski podczas oddechu wydobywała się para. Kobieta kucnęła, położyła rękę na lewej piersi mężczyzny, już teraz była pewna, jego serce nie biło. Wiedziała że teraz, wreszcie ma szanse rządzić Lin Kuei. Jednak musiała być pewna, że nikt jej już nie przeszkodzi. Położyła drugą rękę na głowie niebieskiego wojownika. Zamknęła oczy, poczuła chłód, wiedziała, ma jeszcze tyle siły aby dokończyć dzieła. Sub-Zero stał się teraz blady, Frost zaczęła go zamrażać.
- ZOSTAW GO! – krzyknęła postać stojąca z tyłu kobiety.
Frost odwróciła się szybko, zabierając ręce z ciała mężczyzny. W tym samym momencie, została kopnięta w twarz. Kobieta zachwiała się, lecz zaraz po tym wypuściła w stronę napastnika lodową kulę. Postać, której Frost nie znała, zablokowała atak, uderzyła przeciwnika kilka razy w twarz a następnie kopnęła prosto w brzuch. Kobieta zgięła się w pół, podniosła głowę do góry i wykonała lodowy wślizg, na tyle skuteczny by przewrócić przeciwnika. Gdy przyszła przywódczyni Lin Kuei, ponownie usiłowała zamrozić napastnika, ten wykonywał szybkie uniki. Frost usiłowała przypomnieć sobie postać, z którą walczy, lecz bezskutecznie. W tym momencie nastąpił szybki kontratak, tajemnicza kobieta podbiegła do wojowniczki, podcięła jej nogi. Frost padła na Sub-Zero, wystawiła ręce do tyłu by zamortyzować upadek, w tym jednak momencie, duża kula krwi poleciała w jej kierunku, raniąc ją, a przy okazji rozbryzgując się w pobliżu. Niebieska wojowniczka, zdała sobie sprawę z tego, że dosłownie siedzi na swoim celu. Ponownie rozpoczęła zamrażać, mężczyznę.
-POWIEDZIAŁAM! ZOSTAW GO! – Nitara, wyciągnęła Kamę, i wbiła ja w brzuch Frost. Wampirzyca przekręciła ją, natomiast ręce Frost spoczęły na broni, przywódczyni Lin Kuei wyjęła ją z ciała i rzuciła w piasek, następnie zamroziła sobie ranę. Spróbowała jeszcze kilkukrotnie zamrozić napastnika, jednak bez skutecznie. Wyjęła wreszcie amulet, Smoczy Medalion i teleportowała się. Nitara wytarła stróżkę krwi, która spływała jej z wargi. Spojrzała na kamień jaki spoczywał w jej naszyjniku, dotknęła go i przeniosła się do Vatetrnus.
Po pewnym czasie, nad jednym z poległych ciał zaczął się tworzyć szary obłok. Najpierw krążył on wokół, później stanął w miejscu i zaczął przybierać jakby ludzką formę. Gazowa postać oddalała się powoli od ruin i poległych w walce, z czasem stając się coraz mniej widoczną, aby wreszcie zniknąć w pola widzenia.
Sonya leżała na ciele innego wojownika, był nim ktoś kogo nienawidziła, Kano był martwy. Wreszcie nadszedł moment, w którym mogła być spokojna. Chwila ta, napawała kobietę taką satysfakcja, taką dumą, choć nic nie pamięta, jest pewna, że to ona zabiła Kano.
- Chodź Sonya.  . . zmywamy się – ktoś pomógł wstać blondynce.
- Johnny. . . gdzie Jax? Co tu się stało? – zapytała kobieta spoglądając na poległych.
- No wiesz. . . nie herbatkę u babci mi to nie wygląda. . . Szukałem go, nigdzie go nie ma, wracajmy do domu – odparł mężczyzna
- Ja muszę go odszukać. . . Ty idź, ja tutaj zostanę – zaprzeczyła Sonya
- Ale nie ma go! Wyparował przeszukałem wszystkie możliwe miejsca nie ma go! – gdy Cage wypowiedział te słowa nacisnął na zegarku kobiety guzik teleportu. Zniknęli.
Nastąpił kolejny wstrząs, wielka chmura piasku, wzniosła się w powietrze. Możliwe było jednak dostrzeżenie kobiecej sylwetki. Ubrana w żółto czarny kostium, dziewczyna o śniadej cerze. Tanya zarzuciła swoje włosy do tyłu. Nie zwracała uwagi na to co się dzieje wokół niej, po prostu szła przed siebie, chciała jak najszybciej odejść z tego miejsca.
Zanim piasek zdołał opaść na ziemię czteroręka , postać usiłowała wydostać się spod ciał. Odwaliła w bok ciało Shujinko, Bo’ Rai Cho, Hotaru i Darriusa. Sheeva wreszcie mogła się wydostać, otrzepała ubranie i podobnie do Tanyi opuściła miejsce Armagedonu.
Wśród zwłok, przechadzała się czteronoga postać, centaur, Motaro. Podczas walki jakaś dziwna, energia uderzyła w niego i powtórnie przywróciła mu tylne nogi. Motaro znów był centaurem.
Kenshi leżał przy boku Ermaca, czerwony ninja usiłował pomóc, leżącemu nieprzytomnemu przyjacielowi, nic jednak nie pomagało, wojownik z zawiązanymi oczami ni drgnął. Ermac próbował wszystkiego, żadne jego moce nie były w stanie wskrzesić martwego człowieka. Postać ze zrezygnowaniem teleportowała się w nieznane nikomu miejsce.
W ciszy, prawie bezszelestnie przemieszczała się przezroczysta istota. Podobna do jaszczura, gdy była już w miarę daleko przybrała swoją prawdziwą postać. Jej ciało pokrywały łuski, z rąk i nów wyrastały potężne szpony. Głowa potwora była owinięta czarnym materiałem, widoczne były tylko gadzie oczy.
Reszta była martwa, w glebie czuć było śmierć. krew wojowników wsiąkła głęboko w ziemię.
Jeden dział w historii turnieju Mortal Kombat został zamknięty. Pochłonął on wiele krwi i dusz, lecz nastał czas aby otworzyć nowy dział. Nastał czas aby historia zapisywała nowe karty. . .
NASTAŁ CZAS NA ODRODZENIE!



Mam nadzieję, że się spodobało, ale jak nie to też piszcie ;)
« Ostatnia zmiana: Lipca 19, 2009, 04:13:35 pm wysłana przez davidkoz »

Offline Adept

  • Moderator Globalny
  • Użytkownik
  • Wiadomości: 2115
  • Detektyw z deszczowego miasta
    • Zobacz profil
Odp: Moje opowaidanie
« Odpowiedź #1 dnia: Lipca 16, 2009, 03:21:02 pm »
Ja uważam, że jak ktoś wrzuca jakąkolwiek twórczość własną w Internet, to czytający w tym i ja, ma prawo ocenić dzieło według swoich zasad. Ogólnie brak przecinków, niektóre słowa się powtarzają w krótkim odstępie czasu:

Cytuj
kto by pomyślał, że właśnie wojownik taki jak Chameleon, zdoła wygrać to starcie. Wojownik z ognia wyparował, a piramida w której odbyło się starcie zaczęła się wali

Cytuj
Zadał ją Baraka, który uciekł razem z Mileeną, zaraz po tym gdy Raiden wysłał w jego kierunku błyskawicę

Trochę to tak... Jakby Baraka przestraszył się wielkiej błyszczącej błyskawicy i uciekł. A przecież wojownik ten nie jedno w życiu widział i uciekł bo zobaczył błyskawicę Raydena? Źle to skonstruowałeś.

Cytuj
wszystko wokół niej jakby zamarzło

Bez "jakby".

Cytuj
Niebieska wojowniczka, zdała sobie sprawę z tego, że dosłownie siedzi na swoim celu. Ponownie rozpoczęła zamrażać, mężczyznę.

Czyli zapomniała o tym, że trzy kroki od niej jest jej wróg który może ją zabić i zaczęła znów zamrażać Sub-Zero? Bardzo nie rozsądnie z jej strony.

Cytuj
Nitara, wyciągnęła Kamę, i wbiła ja w brzuch Frost. Wampirzyca przekręciła ją, natomiast ręce Frost spoczęły na broni, przywódczyni Lin Kuei wyjęła ją z ciała i rzuciła w piasek

Jeżeli Nitara przekręciła kamę w brzuchu Frost, to znaczy, że po wbiciu nadal ją trzymała w reku. Jak więc Frost wyjęła ją z ciała? Nigdzie nie mamy napisane, że Nitara puściła kamę, a z ułożenia zdania wnioskujemy, że musiała ją trzymać.

Cytuj
krew wojowników wsiąkła głęboko w ziemię.
Jeden dział w historii turnieju Mortal Kombat został zamknięty. Pochłonął on wiele krwi

To już wiemy z poprzedniego zdania (Dwa razy krew).

To tak w kwestii ścisłej, a ogólnie bardzo fajne opowiadanie. Miło się czyta, nie nudzi, jest ciekawe i z przyjemnością będę wyczekiwał kolejnych części.
« Ostatnia zmiana: Lipca 16, 2009, 03:29:23 pm wysłana przez Adept »

Offline Kitana,Sindel,Tomek

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 900
    • Zobacz profil
Odp: Moje opowaidanie
« Odpowiedź #2 dnia: Lipca 16, 2009, 03:28:50 pm »
czyli w sumie to kupa błedów jest :P
powiedz jeszcze, jakbyś mógl, co myslisz o tej scenie walki,
« Ostatnia zmiana: Lipca 16, 2009, 03:40:36 pm wysłana przez Kitana,Sindel,Tomek »

Offline Dragon7422

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 245
  • I'm immortal...
    • Zobacz profil
Odp: Moje opowaidanie
« Odpowiedź #3 dnia: Lipca 16, 2009, 08:44:33 pm »
Scena walki jest według mnie w świetny sposób opisana, równie krwawa jak walki w MK, dynamicznie napisana co daje wspaniałą chęć do czytania. Po przeczytaniu prologu z chcęcią przeczytałbym całą książke. Jest ona wogule?? Jeżeli jest to proszę o przesłanie mi jej na mejla.

Co do błędów jest ich trochę ale zawsze można je poprawić ;). Sam pewnie nie mniej zrobiłem w swoim opowiadaniu.

Bodzio

  • Gość
Odp: Moje opowaidanie
« Odpowiedź #4 dnia: Lipca 16, 2009, 10:35:09 pm »
Oj, chyba zalozymy sprawdzanie ortografii na forum...

Offline davidkoz

  • Moderator Globalny
  • Użytkownik
  • Wiadomości: 1628
  • Elder God
    • Zobacz profil
Odp: Moje opowaidanie
« Odpowiedź #5 dnia: Lipca 16, 2009, 11:23:14 pm »
Davidkoz też chce się wypowiedzieć.

Do błędów się nie przyczepiam, bo Adept tutaj swoje mankamenty wypisał ale nie zgodzę się z Adeptem jeśli chodzi o ucieczkę Baraki. Wydaje mi się, że po takiej akcji jaka miała w Armageddonie po ostrzeżeniu Raidena Baraka miał i tak już dość i wolał udać się z Mileeną w ustronne miejsce, aby zregenerować siły.

Ogólnie bardzo mi się podoba :) Fajnie się czyta, przyjemnie i nie wiem czy nie zauważyłem ale chyba nie ma Scorpiona w tym opowiadaniu?

Offline Kitana,Sindel,Tomek

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 900
    • Zobacz profil
Odp: Moje opowaidanie
« Odpowiedź #6 dnia: Lipca 17, 2009, 09:52:58 am »
Kilka dni później, wszyscy walczący przeciwko złu sojusznicy, zebrali się w jednym z Edeńskich ogrodów. Miejsce to uspokajało i wyciszało duszę, można było się zrelaksować, odpocząć. Ogród zbudowano na planie ośmiokąta, ozdobiony był ośmioma marmurowymi kolumnami, które z czasem zaczęły porastać roślinnością. Obok usypanej z błękitnych kamyków ścieżki, rosły stare drzewa, liczące już tysiące lat. Było to jedno ze starszych miejsc w Edenii, zarazem jedno z najpiękniejszych. W centrum obiektu znajduje się idealne koło, miejsce to wyłożone jest jedną wielką kamienną płytą. Znajdują się tutaj dwie, długie, prawie pół okrągłe ławy wykonane z metalu i drewna, na których bez obawy można troszkę odpocząć od marszu. A między nimi, pośrodku parku znajduje się fontanna, z której wydobywa się woda o delikatnym niebieskim kolorze.
Na placu znajdowało się pięć postaci.
Ermac przyglądał się wylatującej z fontanny wodzie. Sonya zdawała się być myślami gdzieś daleko. Jade wraz z Kitaną rozmawiały o nieobecnej wśród nich królowej tego świata. Cage podziwiał kwiaty, podszedł do rosnącej róży i zerwał ją. Odwrócił się, spojrzał na Sonyę, podszedł do niej i wręczył jej kwiat.
- Proszę, to dla ciebie – powiedział mężczyzna
Kobieta, nie usłyszała go, była zamyślona, niekiedy dawała poznać po sobie że cierpi.
- Halo! Sonya? – Johnny pomachał jej różą przed oczami.
Blade, w jednej chwili wróciła do siebie.
- Co? A. . . tak – spojrzała na kwiat i wzięła go do ręki - . . . dziękuję . . .
- Powiedz mi, co ciebie tak martwi. – aktor usiadł tuż obok kobiety.
- Dobrze wiesz o kogo chodzi. . . – blondynka spojrzała na kwiat.
- Jax. . . nie znaleźliśmy jego ciała, więc całkiem możliwe że on żyje. . .
- A jeśli nie? Ja po prostu czuje, że czegoś brakuje – odparła Sonya
Niespodziewanie zagrzmiało, rozległ się błysk. Przybył Raiden.
- Jak zapewne wiecie, to nie jest koniec. . . – powiedział
- Shao Kahn doskonale, zdaje sobie z tego sprawę, że jesteśmy osłabieni, nie zdziwiłabym się, gdyby zaatakował – wtrąciła nagle Kitana
- Nie wydaje mi się, on też jest osłabiony, ale nie o tym chciałem z wami porozmawiać. Jak zapewne wiecie, całe zdarzenie miało na celu oczyścić nasze światy.
- Tylko, że mieli zginąć ci źli. . . – westchnęła Jade
- Tak wiem, niestety wszystko wymknęło się spod kontroli.
- Spod kontroli! Prawda taka że ty nad niczym nie panowałeś! – wrzasnęła Sonya
- Spokojnie. . . – Jade położyła rękę na ramieniu blondynki
- Nie, będę spokojna, Sindel prawie zginęła, Jax i Liu nie żyją! Już nie raz uzdrawiałeś ludzi. . . ICH NIE MOŻESZ?!
- Przestań! – powiedział stanowczo aktor
- Nie. . . Ona ma racje Johnny, ale to nie było zależne ode mnie. Starsi Bogowie zauważyli, szybki napływ nowych wojowników zmusił ich do tego, musieli to zrobić.
- Czekaj. . . Liu i Jax musieli zgiąć, żeby zadowolić jakieś cholerne bóstwa? – zapytał Cage
- Nie, nie żeby zadowolić, musieliśmy po prostu oczyścić trochę światy, po prostu przygotować miejsce dla nowych wojowników.
- Przepraszam cię, Raiden – odezwała się Kitana – z całym szacunkiem do Ciebie. . . gadasz bzdury, po co Bogowie mieliby zabijać weteranów i robić miejsce żółtodziobom?
- Księżniczko, jak myślisz? Jak długo świat zdołałby dźwigać ciężar, coraz to nowszych wojownikow? Zrozum musieliśmy to zrobić. . .
- No dobra! – starała się uspokoić Sonya – załóżmy, że faktycznie, musieliście to zrobić.
Powiedz mi tylko dlaczego, nie było zbytniego wpływu na to kto ginie?
- Tym razem postanowiliśmy nie ingerować w sprawy śmiertelników. . .
- Jakich śmiertelników? Przecież tam byli też inni, nie tylko ludzie – wtrąciła Jade
- Może masz racje, w każdym, jednak razie, postanowiliśmy się nie wtrącać. . .
- I kto to mówi. . . Przecież to ty zawarłeś przymierze z Shao Kahnem! – Sonya spojrzała na Raidena
- Nie było innego wyjścia, wszystko wymknęło się spod kontroli, musiałem działać. . .
- Ta. . . I może mi jeszcze powiesz, że żyjemy tylko dzięki Tobie! – krzyknęła blondynka
W tym momencie nastała cisza. Bóg piorunów, znał odpowiedź. Podejrzewał, że sprawa jest oczywista. Wszyscy wiedzieli, że w słowach wypowiedzianych przez Blade, jest wiele prawdy. Milczenie, zdawało się, trwać wieczność.
- Dobra, przepraszam. . . – powiedziała kobieta
- Nic, nie szkodzi, rozumiem twoją złość
- No dobrze, załóżmy, że tak miało być – Kitana wstała i oparła się o fontannę – dlaczego w takim razie wasz prawdziwy czempion zginął?
- O czym ty mówisz?
- Raiden, nie ukrywaj, doskonale wiem, że Starsi bogowie za prawdziwego czempiona uważali Scorpiona – księżniczka Edenii zanurzyła rękę w wodzie – dlaczego więc zginął? To on miał być na szczycie piramidy, miał wygrać z Blaze’m. . .
- Scorpion. . . zginął? To nie możliwe. . .
- On mi pomógł, była za mną Mileena, ze swoimi Sai, a on wypuścił z reki swój harpun i wbił go w nią. Chwilę potem widziałam jak Reptile plunął na niego kwasem i kopnięciem zrzucił go na niższy poziom, a tam Goro roztrzaskał go o ścianę piramidy.
- Może Shang Tsung przybrał jego formę? – powiedziała Jade
- Shang nie ocaliłby mnie, jestem pewna, że to był Scorpion, tylko nie wiem dlaczego. . .
- To, w tym momencie, nie istotne. . . mówiłem o nowych zawodnikach, póki co, niewiele o nich wiem, ale uważajcie, możecie ich spotkać wszędzie. . . – uprzedził Raiden
Ermac jakby odłączony od całej rozmowy, starał się skupić, odnaleźć kogokolwiek żyjącego. Gdy, mu się to jednak nie udało, postanowił zabrać głos, w tej całej sprawie.
- Nowi wojownicy? Czy to możliwe, żeby kiedyś i nas, ktoś zastąpił?
- Nie, już teraz nie. . . Chyba, że Bogowie znowu zechcą oczyścić świat.
- A zatem, dlaczego nie oczyścili go całkowicie?
- Dobre pytanie, nie potrafię na nie jednak odpowiedzieć.
- Przecież jesteś Bogiem, ponownie jesteś Starszym Bogiem. . . Nie wiem co działo się tam, u góry, nie interesuje mnie to, chcę tylko odpowiedzi na moje pytanie.
- Nie mogę odpowiedzieć, być może. . . macie jakąś misję do wypełnienia, lub po prostu tak chciał los – gdy Raiden wypowiedział te słowa, zniknął.

Offline Cobra

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 605
    • Zobacz profil
Odp: Moje opowaidanie
« Odpowiedź #7 dnia: Lipca 17, 2009, 09:44:28 pm »
To tak, Tomku przyjacielu (stwierdzenie z gg xD)  bardzo mi się podoba twoja twórczość iż w przeciwieństwie do Scorpiona, ten prolog/opowiadanie ma dusze tzn. jest ciekawy i z uśmiechem na twarzy się go czyta, podoba mi się też twoja wyobraźnia jak w szczegółach opisałeś Edeniie. . .
Dialogi nie są nudne a wręcz się określę iż są "zaje.......fajne" xD
Ciekawa rozmowa postaci ze strony dobra. . .
Walka pomiędzy Frost a Nitarą była dobra lecz nie wspaniała, ponieważ mnie tak nie kręciła tzn nie zachwyciła, oceniając tą walkę to m.in 7/10. . . Ale to moja opinia!
I na koniec...... Nie podobało mi się to iż w ogóle nie było rozmowy pomiędzy złymi postaciami, chodziarz jakbyś poświęcił
na nich 5 zdań w części 2 to byłbym zadowolony, wiem, wiem pisałeś mi że pojawią oni się w części 3, lecz ja mam kaprys i chciałem i zobaczyć w części 2. . . xD
Oceniając części, to tak: 1 część - 9/10 2 część - 8,5/10
Łącząc obie części - 8,5/10
Pozdrawiam i czekam na część 3 :)

Offline davidkoz

  • Moderator Globalny
  • Użytkownik
  • Wiadomości: 1628
  • Elder God
    • Zobacz profil
Odp: Moje opowaidanie
« Odpowiedź #8 dnia: Lipca 17, 2009, 10:02:33 pm »
Rano napisałem, że nie lubię jak w książkach jest dużo dialogów. Wolę czytać opisy przyrody i takie tam :P to mój taki fetysz. Jednak przeczytałem to drugi raz i podobają mi się rozmowy pomiędzy wojownikami. Fajnie, nie drętwo z pomysłem "naskakują" na siebie. Szczególnie podoba mi się oburzenie Sonyi, lubię jak dobrzmi przyjaciele się ze sobą kłócą. Sam pisząc różne rzeczy skłócam głównych bohaterów, aby potem ich godzić ;D

Opis Edenii jak najbardziej na tak, ciekawie opisane. Jak napisałem powyżej, podoba mi się. Jestem jak najbarziej na tak ;) Czekam na kolejną część. Może Sonya zginie? popłakałbym się i byłoby to coś ;D

Offline franqey

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 657
  • Szary eminencja
    • Zobacz profil
Odp: Moje opowaidanie
« Odpowiedź #9 dnia: Lipca 17, 2009, 11:16:28 pm »
Od momentu w którym zabijasz Kano byłem negatywnie nastawiony do całości, więc moja opinia pewnie będzie zbyt surowa. Zdarza ci się powtarzać te same słowa w co drugim zdaniu, a słownictwo jest raczej ubogie. Niektóre zachowania postaci wydają się nielogiczne ( choćby to że Frost cały czas próbowała zamrozić Sub-Zero, o czym pisał Adept). Nie podobało mi się też "puszczanie oczka" do czytelnika przez nazywanie twórców gry Starszymi Bogami. Pomysł mógłby może i być ciekawy, ale w kontekście kaprysu Boona do wybicia wojowników trochę psuje fabułę. Dosyć chaotycznie wprowadzasz też w pierwszej części kolejne postacie które przeżyły. Brzmi to trochę jak wyliczanka, nie mająca wpływu na dalszy przebieg akcji. Dużo ciekawszym zagraniem byłoby wg. mnie wprowadzanie poszczególnych żywych postaci w trakcie akcji (i wtedy opis tego jak opuściły miejsce bitwy). Żeby nie było że tylko marudzę, powiem że w dialogach widać całkiem fajnie oddaną ekspresję, a i sam pomysł opisu krajobrazu po bitwie, i tworzenia się sojuszów z niedobitków bitwy wydaje się ciekawy.

Offline Kitana,Sindel,Tomek

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 900
    • Zobacz profil
Odp: Moje opowaidanie
« Odpowiedź #10 dnia: Lipca 18, 2009, 10:23:22 am »
powiem szczerze, że najbardziej bałem się tego co Ty napiszesz :P, ale widze, że bardzo źle, jednak nie jest :P
Tak... wprowadzenie postaci będzie, ale tylko tych nowych... no byc moze pojawią się jeszcze jakies stare...
« Ostatnia zmiana: Lipca 18, 2009, 10:30:15 am wysłana przez Kitana,Sindel,Tomek »

Offline Kitana,Sindel,Tomek

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 900
    • Zobacz profil
Odp: Moje opowaidanie
« Odpowiedź #11 dnia: Lipca 18, 2009, 02:56:13 pm »
Outworld, jest dziwną krainą, ciemna, mroczna. Wszędzie znajduje się mgła, dziwna jakby fioletowa. Gleba jest tego samego koloru, co niebo, może troszkę ciemniejsza. Jest tutaj pusto, mieszkańcy tego dziwnego świata zamieszkują przeważnie tylko południe. Boją się obcych ludów, a nazwa Zaterra wywołuje u nich śmiertelny strach.
Reptile, siedział w swojej kryjówce, było nią miejsce, w którym mieszkał od zawsze. Zimna, mokra,     szara jaskinia, oświetlona przez pochodnie i świetliki. Znajdował się tam jednak ręcznie wykonany stół, kilka krzeseł, i łóżko. Mężczyzna zdjął z głowy czarny materiał, opuścił jaskinię i poszedł do małego jeziora, jakie utworzyło się nieopodal jego domu. Kucnął przy wodzie, zdjął rękawice i spojrzał na swoje ręce. Obejrzał je dokładnie, z każdej strony, przyglądał się im dłuższą chwilę. Wreszcie nachylił się nad lustrem wody, stracił równowagę i wpadł do niej. Nie mógł uwierzyć w to, że znów był człowiekiem.
Chameleon, dopiero co wróciła z podróży, była bardzo zmęczona, odpadła z wyścigu na szczyt piramidy, gdy Shao Kahn uderzył ja swoim młotem bojowym. Dlatego nikt nie widział jak oddala się wśród hałasu, krzyków i odgłosów walki. Z jej rany na nodze wypływała stróżka zielonej krwi. Weszła do puszczy. Był to znak, że wkroczyła do Zaterry. Kobieta była blisko domu. Po pewnym czasie wyczuła jednak, obecność kogoś obcego. Zwolniła kroku, rozglądając się od czasu do czasu, obróciła się do tyłu, nie przestała jednak podążać do przodu. Zatrzymała się, jej ciało przeszedł dreszcz, wiedziała, że coś za nią stoi. Powoli i spokojnie, zacisnęła dłoń. Przymknęła oczy i obracając się, wymierzyła cios na wysokości brzucha, prosto w stare spróchniałe drzewo. Była uwięziona, nie mogła uwolnić ręki, która utknęła w roślinie. Chamelon wyprowadziła drugi, identyczny cios, mając nadzieję, że to pomoże. W tym momencie pień ustąpił,  mieszkanka Zaterry była wolna. Zrobiła kilka kroków, uczucie, że ktoś ją śledzi nie opuszczało jej. W momencie, gdy odwróciła się kolejny raz, zaatakował ją wojownik w jasnym, zielonym stroju. Swoją twarz skrywa pod maską węża. Kobieta zablokowała atak z powietrza. Mężczyzna uderzył Chameleon w twarz, ta okręciła się i podcięła nogi przeciwnikowi, który upadł na trawę.
- Kim jesteś? – zapytała Kobieta
Nie otrzymała jednak odpowiedzi. Próba skoczenia na leżącego przeciwnika, nie powiodła się. Napastnik podnosząc się z ziemi, kopnął wojowniczkę w twarz. Teraz to ona leżała na ziemi. Z trudem podnosząc się z trawy, wykonała gwiazdę w powietrzu. Zielony ninja dostał dwa potężne ciosy w głowę, lecz w chwili gdy Chameleon wylądował na ziemi, wojownik zauważając ranę na nodze kobiety, postanowił ją kopnąć w to miejsce. Mieszkanka Zaterry w jednej chwili padła na ziemię, złapała się za nogę, spojrzała na przeciwnika i wyjęła Falchion. Wpadając w szał, machała nim przez sobą, wykonując kilka przypadkowych cięć, raniła napastnika. Kolejny cios nie powiódł się, mężczyzna wykonał unik, broń kobiety wbiła się w jedno z drzew. Przeciwnik Chameleon, kucnął i podnosząc się uderzył ją w brodę, ta odleciała od niego, na małą odległość.
- Kim ty u licha jesteś? – powtórzyła pytanie.
Tym razem również, nie otrzymała odpowiedzi. Zielony ninja, ponownie zaatakował, uderzył kobietę z pięści w brzuch, następnie w lewą pierś. Trzeci cios poszedł prosto w twarz. Wojowniczka, wypluła trochę krwi na ziemię. Chameleon stała się niewidzialna, zdezorientowany przeciwnik rozglądał się wokół, w pewnym momencie również zniknął. Rozchodziły się odgłosy walki, lecz nie było widać walczących. Po chwili jednak, na powrót stali się widzialni. Napastnik trzymał w ręku broń kobiety, a ona cały czas utrzymywała pozycję do walki. Ninja rzucił Falchion w kierunku Chameleon, mieszkanka Zaterry wykonała unik, kopnęła  wojownika w brzuch, ten odleciał kawałek i uderzył w drzewo. Wojownik padł na ziemię.
- Reptile? – ponownie odezwała się wojowniczka
Mężczyzna wstał, spojrzał na Chameleon.
- COBRA! – wypowiadając te słowa, zniknął.
Shang Tsung został zaproszony do pałacu Kahna. Czarnoksiężnik, pod eskortą strażników dawnego imperatora, został odprowadzony do sali tronowej, w której znajdowały się wielkie kolumny, i schody prowadzące na tron, na którym siedział Shao. W pomieszczeniu panował półmrok.
- Podejdź mój przyjacielu. . . – odezwał się dawny imperator.
- Po co mnie tutaj wezwałeś? – Tsung podszedł bliżej, stał teraz pod schodami.
- Mam dla ciebie pewną ofertę.
- Jaką?
- Chciałbyś, mnie wesprzeć, czarnoksiężniku?
- W czym takim? Co otrzymam w zamian?
- Wszystkie światy są osłabione, wielu wojowników nie żyje, a w zamian otrzymasz władzę nad Moroi.
- Przecież, utraciłeś wszystkie ziemie, jak możesz obiecywać mi coś, czego nie posiadasz?
- Ale dzięki Tobie, mogę je odzyskać.
- Możesz, o ile zgodzę się Tobie pomóc.
- ZAMILCZ PSIE! Mogę ciebie zniszczyć jeżeli tylko będę tego chciał.
- Radziłbym uważać na to co mówisz. Dobrze wiem, że jesteś osłabiony, bardzo osłabiony. . .
- STRAŻE!
W tym momencie do pomieszczenia wkroczyło pięciu wojowników, ubrani byli w czarne luźne spodnie, i maski w kształcie lisa na głowie. W ręku, każdy z nich trzymał halabardę
-Cóż za piękne powitanie, wprowadziłeś błaznów na salę, żeby uczcić moje przyjście. . . – powiedział ironicznie Shang Tsung - . . .proszę cię, co to ma być?
- NA NIEGO! – rozkazał Shao Kahn
Pięciu mężczyzn rzuciło się na czarodzieja, ten jednak szybko rozprawił się z nimi, przy pomocy wyczarowanych przez siebie kul ognia.
- Masz coś jeszcze? – zapytał Shang
- Widzę, nadal jesteś dobry w magii. . .
- Dziękuję przyjacielu
- i tak samo wyszczekany. . . Dosyć tych zabaw Shang Tsung, przyjmujesz moją ofertę?
- Pozwól, że się zastanowię. . .
- Dobrze więc, masz dwa dni, zejdź mi z oczu!
- Żegnaj, Imperatorze
Shang Tsung opuścił pałac dawnego Imperatora. Wiedział, że jednocząc się z nim będzie mógł wiele osiągnąć. Ludzie znów będą się go bać, będzie siał postrach wśród mieszkańców, wszystkich światów. Shao Kahn mógł mu pomóc, lecz nie był pewny, czy warto mu tym razem zaufać.

Offline kamiliskra

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 68
  • ;D
    • Zobacz profil
Odp: Moje opowaidanie
« Odpowiedź #12 dnia: Lipca 18, 2009, 06:59:28 pm »
Bardzo ładne opowiadanie ;)

Offline Cobra

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 605
    • Zobacz profil
Odp: Moje opowaidanie
« Odpowiedź #13 dnia: Lipca 18, 2009, 08:24:08 pm »
Ty zgredzie! ! !
Czemu mi nie napisałeś na gg:
Drogi przyjacielu Pawle dodałem 3 cześć mojego opowiadania, taką jaką chciałeś, aby było coś o Reptile i Zeetera i Złu, a ty co?
Jajo nie powiadomiłeś mnie :( Dopiero jak byłem przy końcu, napisałeś mi że dodałeś 3 część! Hehehe
A tak po za tym to dziękuje Tomku za dodanie postaci
o moim nicku ;)
Wg mnie była to najlepsza częśc z pozostałych, oceniając ją to mhhh...... 9/10 :)
Mogła być lepsza, lecz pięknie opisałeś
tą walkę pomiędzy Chameleon vs Cobra ;)
Mam nadzieje że jutro będzie 4 xD
I jak mi pisałeś że to będzie ostatnia część to ja protestuje! ! !
Chce zobaczyć jeszcze minimum 15 części!
Pozdrawiam. . .

Offline Kitana,Sindel,Tomek

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 900
    • Zobacz profil
Odp: Moje opowaidanie
« Odpowiedź #14 dnia: Lipca 19, 2009, 03:07:53 pm »
Edenia. Sala tronowa, była przyozdobiona świeżymi kwiatami. Kamienna podłoga, położona była z wielką precyzją, dołożono wielkich starań, żeby wszystko wyglądało idealnie. Wielkie witraże znajdujące się na ścianach bocznych rozjaśniały pokój. Przez wpadające przez okna światło, seledynowy kamień, wyłożony na posadzce, wyglądał jak morze. Tron stojący pod ścianą naprzeciwko wielkich drewnianych drzwi, ozdobiony był szlachetnymi kamieniami. Siedziała na nim Kitana, jako księżniczka, to ona musi sprawować obowiązki królowej. W pewnym momencie, drzwi do Sali tronowej otworzyły się, do pomieszczenia weszła kobieta w różowym stroju. Był to obcisły kostium, z przodu, rozcięcie pośrodku sięgało mniej więcej do brzucha, wszyty był w nie prześwitujący materiał. Buty postaci były wysokie, sięgały za kolana, nie ograniczały jednak swobody ruchu. Delikatny obcas podwyższył wojowniczkę. Brunetka z włosami sięgającymi za ramiona, podeszła do księżniczki i ukłoniła się.
- To ty? Milanos? – zapytała Kitana
- Tak, księżniczko – gdy Kitana wstała, Milanos padła na podłogę.
Kobieta widząc reakcję, różowej wojowniczki, kazała jej wstać.
- Nie wygłupiaj się – powiedziała księżniczka, podnosząc młodą dziewczynę.
- Ale. . .
-Daj, spokój, nie wygłupiaj się, od tej pory jesteś jedną z nas.
- Szukałam, takich jak ty. . . Szukałam nowych wojowników, i pojawiłaś się właśnie ty.
- Jestem na twoje rozkazy, księżniczko
- Jaka księżniczka, mów mi Kitana. . .
- Jestem na twoje rozkazy, Kitano. . .
- Nie, nie jesteś, jesteś wolna, będziesz walczyła, ale poza tym będziesz mogła robić co chcesz.
- Dobrze więc, Pani
- Skończmy z tą oficjalnością, jesteśmy takie same, mówmy sobie po imieniu.
W pałacowej sypialni, Sindel zbierała siły, aby powrócić do swoich obowiązków. Siedziała na parapecie spoglądając przez okno, na to co dzieję się w oddali. Nie wiedziała, że w Edenii pojawił się tajemniczy niechciany gość.
- Moja droga Sindel – odezwał się mężczyzna stojący za nią
- Shao Kahn! STRA. . .! – królowa zerwała się na równe nogi.
Shao zamknął kobiecie usta.
- Shang, ich uśpił. . .
Mężczyzna zabrał dłoń, z twarzy kobiety.
- Czego chcesz?
- Jak miło znów, cię widzieć. . . – na twarzy dawnego imperatora pojawił się dziwny grymas przypominający uśmiech.
- Czego chcesz? – zapytała ponownie kobieta
- Dobrze wiesz. . . Chcę Edenii. . .
- NIGDY! Ja jestem prawowitą władczynią!
- Ale możesz ustąpić
- Żebyś zniszczył ten świat? Zapomnij o tym!
- Jeśli nie zrzekniesz się korony, sam po nią sięgnę. . .
- Gdy zginę, Kitana przejmie władzę, a po niej Jade. . .
- Nikt nie mówi o śmierci moja droga, zorganizuje po prostu kolejny turniej, mam już pomysł jak odzyskać władzę na utraconych ziemiach.
- I tak się Tobie to nie uda parszywcze!
- ZAMILCZ I SŁUCHAJ! – ryknął Kahn – Każdy turniej będzie rozgrywał się o jeden świat, w ten sposób będę miał większą szansę na zwycięstwo. . .
- Odmówimy udziału!
- Nie możecie, jak wiesz doskonale. . . O KRÓLOWO! Każdy wymiar musi wystawić choć jednego zawodnika. . .
- Pluje na ciebie Kahn! – Sindel plunęła prosto w twarz mężczyzny.
Shao, wycierając ślinę z twarzy, kopnął władczynię Edenii w brzuch. Siła ciosu odrzuciła ją na szybę, szkło nie wytrzymało, kobieta wypadła przez okno, spadając na pałacowy ogród. Rozległ się krzyk, poddani szybko zebrali się wokół, aby sprawdzić co się stało. Chcieli udzielić pomocy, wezwano Jade i Kitanę. Dawny imperator, obrócił się plecami do zbitego witrażu, wytarł rękę w stojące w rogu łóżko.
- SHANG TSUNG! – zawołał mężczyzna
Czarnoksiężnik natychmiast pojawił się w sypialni.
-Słucham panie? – Tsung spojrzał na rozbite okno.
- Idziemy. . . udamy się do Tarkatan
Czarnoksiężnik, wyczarował teleport, mężczyźni natychmiastowo opuścili Edenię.
Baraka i Mileena, znajdowali się teraz w wiosce, którą zamieszkiwali Tarkatanie, nie wyróżniała się ona niczym z pośród innych w Outworld, prawie niczym. Przedstawiciele ich rasy są koczownikami, ale nigdy nie opuszczali miejsca swojego dotychczasowego zamieszkania, zostawiając wszystko. Być może, musieli uciekać, lub znaleźli miejsce w którym panowały dobrobyt. Nic nie było pewne. Przez cztery dni, dokładnie tyle spędzili w opuszczonej wiosce Baraka i Mileena, nie widzieli żywej duszy. Nie musieli też kraść, ani walczyć. Jedzenia mieli pod dostatkiem, wystarczyłoby go jeszcze na miesiąc, może dwa.
Podczas, gdy dwoje Tarkatan jadło zostawione w spiżarni mięso, pojawił się nagle Shao Kahn. Wojownicy odwrócili się w kierunku imperatora.
-Co tu robisz? – zapytali jednocześnie, przyjaźnie.
- Moi drodzy. . . Może zechcielibyście się do mnie przyłączyć na nowo?
- A co będziemy z tego mieć? – zapytała Mileena
- Pusto tutaj, nieprawdaż – powiedział wojownik w masce czaszki.
- Co im zrobiłeś! – krzyknął Baraka
- Coś, czego nie chce zrobić wam. . . – odparł dawny imperator – przyłączcie się do mnie a przeżyjecie. . .
-A co dasz nam w zamian? – Mileena
- Powiedzmy, że prócz życia, jeśli wygracie dla mnie w turnieju, zostawię was w spokoju i dam trochę złota z Edeńskiego skarbca.
Wojownicy po chwili zastanowienia, zgodzili się.
« Ostatnia zmiana: Lipca 19, 2009, 04:04:17 pm wysłana przez Kitana,Sindel,Tomek »