Refleksja mnie naszła odnośnie MKX. Grałem w ten tytuł jak dziki, gdy tylko się pojawił i potem stopniowo mi odeszło parcie. Zadałem sobie pytanie "dlaczego?". Po krótkiej analizie odpowiedź jest w sumie prosta. Nie dlatego, że gra jest kiepska, nie ma klimatu, czy brak by było online chętnych do gry. Po prostu NRS gdzieś po drodze zapomniało co to znaczy naprawianie tytułu i przede wszystkim balansu postaci. Pododawali nowe twarze i obecnie skręca mnie jak mam walczyć na Aliena z dosłownie "obcym" hitboxem gdzie nie wiadomo co i jak blokować. Kurwa...irytuje się, bo jestem starym wyjadaczem mordoklepek, który zęby zjadł na MK2, serii King of Fighters i starych Street Fighterach. Tymczasem MKX jakkolwiek by im fajnie nie wyszło, tak robi skuteczne FATALITY moim chęciom do gry. Ponoć coś tam dzwonią o jakiś hotfixach, żeby to i owo miało ręce i nogi, ale obadamy co przyszłość przyniesie. Obecnie w MKX za żadne skarby nie chciał bym grać turniejowo, bo bym z nerwów przestał chodzić do fryzjera. Dawno mnie tu nie było, a jak jestem to oczywiście narzekam. YEAH!