Kilka dni później, wszyscy walczący przeciwko złu sojusznicy, zebrali się w jednym z Edeńskich ogrodów
Zła konstrukcja zdania. To sojusznicy na końcu kłuje w oczy. "Kilka dni później, wszyscy sojusznicy walczący przeciwko złu, zebrali się w jednym z Edeńskich ogrodów"
rosły stare drzewa, liczące już tysiące lat
Błąd polegający na tym, iż autorzy często używają pleonazmów. Jeżeli "stare" to nie musisz dodawać "tysiąc lat". "Rosły drzewa, liczące już tysiące lat"
Sonya zdawała się być myślami gdzieś daleko
Piszesz z pozycji narratora wszechwiedzącego, co więc robi to "zdawała się"? "Sonya była myślami daleko stąd".
Kobieta, nie usłyszała go, była zamyślona, niekiedy dawała poznać po sobie że cierpi
Po co taki opis w tym miejscu? Piszesz o braku reakcji na gest Johnnego, a zaraz po tym o widocznym cierpieniu Sonyi? Gdzie tu sens. Inaczej by to wyglądało, gdybyś wyodrębnił nieco to co chciałeś przekazać o cierpieniu Sonyi. "Kobieta nie usłyszała go, była zamyślona. Czasem w takich chwilach z jej twarzy dało się wyczytać, że cierpi".
- Co? A. . . tak – spojrzała na kwiat i wzięła go do ręki - . . . dziękuję . .
Nie kropkujemy ze spacją.
- Powiedz mi, co ciebie tak martwi. – aktor usiadł tuż obok kobiety.
Otwórz jakąkolwiek książkę w dowolnym miejscu i zobacz jak tam zapisany jest dialog. Nie piszemy kropki przed myślnikiem.
- Co? A... tak – spojrzała na kwiat i wzięła go do ręki - ... dziękuję...
Narrator najwidoczniej ma zadyszkę. Za dużo wielokropków:
właśnie ów trzykropek w środku zdania jest jednym z najbardziej nadużywanych przez dziennikarzy znaków interpunkcyjnych
- Mirosław Bańko, PWNNie tylko w środku zdania, ale i w dialogach. Trzy razy użyty przez Ciebie, to o dwa razy za dużo.
Niespodziewanie zagrzmiało, rozległ się błysk. Przybył Raiden.
Z konstrukcji zdania wynika, że najpierw zagrzmiało, a potem rozległ się błysk. Jak wiemy jest tak, iż najpierw widzimy błysk, a potem grzmot słyszmy.
- Nie, będę spokojna, Sindel prawie zginęła, Jax i Liu nie żyją! Już nie raz uzdrawiałeś ludzi. . . ICH NIE MOŻESZ?!
Jak krzyczy, to bez przecinka po "Nie".
- Księżniczko, jak myślisz? Jak długo świat zdołałby dźwigać ciężar, coraz to nowszych wojownikow? Zrozum musieliśmy to zrobić. . .
Jak to "my". Rayden miał tyle do gadania w tej sprawie co "nic"
I kto to mówi. . . Przecież to ty zawarłeś przymierze z Shao Kahnem!
Zaraz zaraz. Jakie przymierze z Shao Kahnem? Kto, co, jak, po co, dlaczego? Gdzie to jest wytłumaczone o czym mowa? Skoro nie było to przedstawione, to skąd Sonya o tym wie?
- Ta. . . I może mi jeszcze powiesz, że żyjemy tylko dzięki Tobie! – krzyknęła blondynka
W opowiadaniach i tekstach pisanych unikamy za wszelką cenę określeń typu "Ta". Powinno być "Tak" lub jak chcesz ironicznie to przedłużyć do "Taaak", ale nigdy "Ta".
- To, w tym momencie, nie istotne. . . mówiłem o nowych zawodnikach, póki co, niewiele o nich wiem, ale uważajcie, możecie ich spotkać wszędzie. . . – uprzedził Raiden
Nowi wojownicy to nie grzyby. Nie rosną jak po deszczu.
Wolę czytać opisy przyrody i takie tam
To marsz do "Nad Niemnem" *żygi*
Outworld, jest dziwną krainą, ciemna, mroczna.
Zła konstrukcja zdania. Jak ono wygląda? Przymiotnik, przymiotnik użyty w roli rzeczownika i dwa rzeczowniki. Nijak nie jest to poprawne. "Outworld jest dziwną krainą, ciemną i mroczną." lub "Outworld to dziwna kraina, ciemna i mroczna."
Wszędzie znajduje się mgła, dziwna jakby fioletowa
Mgła się nie znajduje. Mgła się unosi. Bez "Jakby".
Gleba jest tego samego koloru, co niebo, może troszkę ciemniejsza.
Po co przecinek przed "co". Poza tym jako narrator wszechwiedzący unikaj stwierdzeń typu "może".
Reptile, siedział w swojej kryjówce, było nią miejsce, w którym mieszkał od zawsze
Czym się kierowałeś dając w tym zdaniu przecinki
bo mnie to ciekawi.
Obejrzał je dokładnie, z każdej strony, przyglądał się im dłuższą chwilę. Wreszcie nachylił się nad lustrem wody, stracił równowagę i wpadł do niej.
Proszę Cię! ;P
Chameleon, dopiero co wróciła z podróży, była bardzo zmęczona, odpadła z wyścigu na szczyt piramidy, gdy Shao Kahn uderzył ja swoim młotem bojowym.
Chameleon to męski ninja. Khamenelon to damska ninja. Później znów cały czas mylisz te dwie postacie...
Przymknęła oczy i obracając się, wymierzyła cios na wysokości brzucha, prosto w stare spróchniałe drzewo. Była uwięziona, nie mogła uwolnić ręki, która utknęła w roślinie. Chamelon wyprowadziła drugi, identyczny cios, mając nadzieję, że to pomoże. W tym momencie pień ustąpił,
Nie w roślinie, a w drzewie. Poza tym spruchniały pień zdołał ją obezwładnić?
Mężczyzna uderzył Chameleon w twarz
Zielony ninja dostał dwa potężne ciosy w głowę, lecz w chwili gdy Chameleon wylądował na ziemi
Grrrr, mylisz płcie i już w ogóle nie wiem o kogo Ci chodzi. Czy o męskiego Chameleona czy o Damską Khameleon którą zwiesz Chameleon.
Z trudem podnosząc się z trawy, wykonała gwiazdę w powietrzu.
Jak ktoś się z trudem podnosi z trawy, to raczej nie jest w stanie zrobić gwiazdy. Tak na moje oko. Ja nie byłbym w stanie zrobić gwiazdy z miejsca, a co dopiero z trudem się podnosząc.
Zielony ninja dostał dwa potężne ciosy w głowę, lecz w chwili gdy Chameleon wylądował na ziemi, wojownik zauważając ranę na nodze kobiety
"Zauważył" ma być.
Wpadając w szał, machała nim przez sobą, wykonując kilka przypadkowych cięć, raniła napastnika
Jeżeli Khameleon (Czy jak wolisz "Chameleon") tak walczyła u stóp piramidy jak teraz w tym opisie, to nic dziwnego, że została szybko wyeliminowana
mieszkanka Zaterry wykonała unik, kopnęła wojownika w brzuch, ten odleciał kawałek i uderzył w drzewo. Wojownik padł na ziemię.
- Reptile? – ponownie odezwała się wojowniczka
Mężczyzna wstał, spojrzał na Chameleon.
- COBRA! – wypowiadając te słowa, zniknął.
Shang Tsung został zaproszony do pałacu Kahna. Czarnoksiężnik, pod eskortą strażników dawnego imperatora, został odprowadzony do sali tronowej, w której znajdowały się wielkie kolumny, i schody prowadzące na tron, na którym siedział Shao.
Po tym jak przeciwnik Khameleona ("Chameleona") się ujawnił, powinien być odstęp. To tak jak w filmach. Jest sobie środek pewnego wątku i nagle ni stąd ni zowąd pojawia się inna scena. Tak samo tutaj. Walczy sobie Khameleon ("Chameleon") z Cobrą i nagle Shang Tsung sobie kroczy gdzieś w pałacu Shao Kahna. To jest już inny wątek. Musisz więc rozdzielić go od poprzedniego.
- Podejdź mój przyjacielu. . . – odezwał się dawny imperator.
- Po co mnie tutaj wezwałeś? – Tsung podszedł bliżej, stał teraz pod schodami.
- Mam dla ciebie pewną ofertę.
- Jaką?
- Chciałbyś, mnie wesprzeć, czarnoksiężniku?
- W czym takim? Co otrzymam w zamian?
Eh,
Po pierwsze: Shang Tsung nigdy nie był przyjacielem Shao Kahna.
Po drugie: Shao Kahn nie ma ofert, on rozkazuje.
Po trzecie: Shao Kahn nie pyta "Chciałbyś". NIGDY
Po czwarte: Ktokolwiek pytając Imperatora "co otrzymam w zamian" zginąłby na miejscu.
Ty tworzysz własną historię i masz prawo do wszystkiego, lecz postacie które opisujesz są już scharakteryzowane z góry i dodawanie im innych cech w swoim opowiadaniu razi czytelnika. Wiadomo, że Scorpion nie będzie opowiadał dowcipów, wiadomo też, że Shao Kahn nie zachowuje się tak, jak to właśnie opisałeś.
Na pytanie:
- W czym takim? Co otrzymam w zamian?
Shao Kahn powinien odpowiedzieć:
Nie zabiję cięZAMILCZ PSIE! Mogę ciebie zniszczyć jeżeli tylko będę tego chciał.
W końcu!
- Podejdź mój przyjacielu. . . – odezwał się dawny imperator.
- Po co mnie tutaj wezwałeś? – Tsung podszedł bliżej, stał teraz pod schodami.
- Mam dla ciebie pewną ofertę.
- Jaką?
- Chciałbyś, mnie wesprzeć, czarnoksiężniku?
- W czym takim? Co otrzymam w zamian?
- Wszystkie światy są osłabione, wielu wojowników nie żyje, a w zamian otrzymasz władzę nad Moroi.
- Przecież, utraciłeś wszystkie ziemie, jak możesz obiecywać mi coś, czego nie posiadasz?
- Ale dzięki Tobie, mogę je odzyskać.
- Możesz, o ile zgodzę się Tobie pomóc.
- ZAMILCZ PSIE! Mogę ciebie zniszczyć jeżeli tylko będę tego chciał.
- Radziłbym uważać na to co mówisz. Dobrze wiem, że jesteś osłabiony, bardzo osłabiony. . .
- STRAŻE!
W tym momencie do pomieszczenia wkroczyło pięciu wojowników, ubrani byli w czarne luźne spodnie, i maski w kształcie lisa na głowie. W ręku, każdy z nich trzymał halabardę
-Cóż za piękne powitanie, wprowadziłeś błaznów na salę, żeby uczcić moje przyjście. . . – powiedział ironicznie Shang Tsung - . . .proszę cię, co to ma być?
- NA NIEGO! – rozkazał Shao Kahn
Pięciu mężczyzn rzuciło się na czarodzieja, ten jednak szybko rozprawił się z nimi, przy pomocy wyczarowanych przez siebie kul ognia.
- Masz coś jeszcze? – zapytał Shang
- Widzę, nadal jesteś dobry w magii. . .
- Dziękuję przyjacielu
- i tak samo wyszczekany. . . Dosyć tych zabaw Shang Tsung, przyjmujesz moją ofertę?
- Pozwól, że się zastanowię. . .
- Dobrze więc, masz dwa dni, zejdź mi z oczu!
- Żegnaj, Imperatorze
Shang Tsung opuścił pałac dawnego Imperatora. Wiedział, że jednocząc się z nim będzie mógł wiele osiągnąć. Ludzie znów będą się go bać, będzie siał postrach wśród mieszkańców, wszystkich światów. Shao Kahn mógł mu pomóc, lecz nie był pewny, czy warto mu tym razem zaufać.
To jak do tej pory najgorsza część Twojego opowiadania.
Kamienna podłoga, położona była z wielką precyzją, dołożono wielkich starań, żeby wszystko wyglądało idealnie
Jeżeli używasz do rzeczownika czasownik opisujący czynność, to nie dawaj przecinków przed nim. "Kamienna podłoga położona była z wielką precyzją. Dołożono wielkich starań, żeby wszystko wyglądało idealnie"
- Nie wygłupiaj się – powiedziała księżniczka, podnosząc młodą dziewczynę.
- Ale. . .
-Daj, spokój, nie wygłupiaj się, od tej pory jesteś jedną z nas.
- Szukałam, takich jak ty. . . Szukałam nowych wojowników, i pojawiłaś się właśnie ty.
- Jestem na twoje rozkazy, księżniczko
- Jaka księżniczka, mów mi Kitana. . .
Nie rozumiem. Te osoby są to nowi wojownicy o których Rayden mówił? Czy są to starzy wojownicy którym dałeś imiona z forum?
Reptile - Cobra
Mileena - Milanos
- Skończmy z tą oficjalnością, jesteśmy takie same, mówmy sobie po imieniu.
E no, jak to? Kitana mówi OBCEJ osobie, że jest taka sama jak ona? Po czym to poznała? Po stroju tej Milanos? Trochę tak niezrozumiałe to jest nadal. Czy ona mówi tak do siostry Mileeny (Jednak jaki sens by miało to, żeby tłumaczyła siostrze by mówiła do niej Kitana, a nie księżniczka, nie mówiąc już o tym, że się nienawidzą), czy może mówi to zupełnie przypadkowej osoby Milanos, którą poznała dwie sekundy wcześniej i której tłumaczy, że powinna walczyć z nią i że są takie same. Kurczę, szybka ta Kitana, przechodzi w mig do konkretów
Baraka i Mileena, znajdowali się teraz w wiosce, którą zamieszkiwali Tarkatanie, nie wyróżniała się ona niczym z pośród innych w Outworld, prawie niczym.
Kurna, więc to jednak była obca wojowniczka tam u Kitany!
Baraka i Mileena, znajdowali się teraz w wiosce, którą zamieszkiwali Tarkatanie, nie wyróżniała się ona niczym z pośród innych w Outworld, prawie niczym. Przedstawiciele ich rasy są koczownikami, ale nigdy nie opuszczali miejsca swojego dotychczasowego zamieszkania, zostawiając wszystko. Być może, musieli uciekać, lub znaleźli miejsce w którym panowały dobrobyt. Nic nie było pewne. Przez cztery dni, dokładnie tyle spędzili w opuszczonej wiosce Baraka i Mileena, nie widzieli żywej duszy
czyli od początku:
Baraka i Mileena, znajdowali się teraz w wiosce, którą zamieszkiwali Tarkatanie
rzez cztery dni, dokładnie tyle spędzili w opuszczonej wiosce Baraka i Mileena
No, to albo zamieszkiwali ją Tarkatanie, albo jest opuszczona.
Jeżeli DAWNIEJ zamieszkiwali ją Tarkatanie, a teraz jest tylko opuszczona to z tego Twojego wyjaśnienia to nie wynika wcale.
Przedstawiciele ich rasy są koczownikami, ale nigdy nie opuszczali miejsca swojego dotychczasowego zamieszkania, zostawiając wszystko.
To zdanie jest bez sensu. Nie rozumiem go.
- A co będziemy z tego mieć? – zapytała Mileena
Ło rety. Znowu Shao Kahn powinien odpowiedzieć, że ŻYCIE. Ja nie wiem co nagle po tym Armaggedonie tak wszyscy się zaczęli spoufalać z Shao.
- Pusto tutaj, nieprawdaż – powiedział wojownik w masce czaszki.
- Co im zrobiłeś! – krzyknął Baraka
Skąd Baraka wiedział, że Shao Kahn coś zrobił z jego rasą? Przecież Shao zauważył tylko fakt pustki w wiosce. Nie dał żadnych powodów Barace by ten go osądził.
Wielu kandydatów, starało się spełnić wymagania Bóstw.
Bóstwo z małej litery.
- CO TY TU ROBISZ! WYNOŚ SIĘ STĄD! – powiedział lekko zdziwiony Shao Kahn
Oh my fucking God. Masz zakaz pisania czegokolwiek o Shao Kahnie
naprawdę kompletnie "lalusiujesz" jego postać ;P Zaniedługo pewnie powie do kogoś "proszę", "dziękuję" lub nazwie swoich żołnierzy "chłopcami".
Ten kucnął, chwycił stojący przy tronie młot i rzucił go w tym samym momencie, z rąk imperatora wystrzelił zielony pocisk, uderzając w Starszego Boga.
A co z młotem? Został rzucony i co? Zniknął?
Raiden końcówką swojej broni uderzył, imperatora w brodę. Bóg wstał, przywołał grom, który raził przeciwnika. Kahn nie pozostał jednak dłużny
Chaos, chaos, chaos. Rayden uderzył Imperatora. Czemu więc to RAYDEN wstaje i rzuca błyskawicę. To się kupy nie trzyma. Co Shao mu zrobił, że to Rayden musi wstawać?
- FATALITY! – powiedział rozradowany Kahn – Chłopcy!
Kurwa...
Jak napisałem kiedyś, przeczytałem opowiadanie i za ciągłe szykanowanie mojej osoby zrobiłem to szczegółowo
Tak jak powinno być literacko. Opowiadanie ciekawe, lubię czytać taki fan fiction. Podoba mi się to, że walki rozgrywane były na "planszach" Mortal Kombat, czyli na przykład w zbrojowni Kahna (Wyobraziłem sobie wtedy zbrojownie z MK II). Jest w porządku. Brakuje tylko warsztatu. Dużo czytaj i często i tak po dwóch latach powinno już być oki. I czemu nikt do tej pory nie zwrócił Ci uwagi, że Chameleon to facet?!
Pozdrawiam.