nie pamiętam ile dokładnie miałem lat, 6 albo 7,no i jako taki chłopczyk lubiłem po prostu sztuki walki,bawiłem się z kolegą(jakieś walki z cieniem) i on zaproponował zabawę w mortal kombat,wymienił mi zawodników no i ja miałem wybrać kim chcę być ja,wybrałem... Johnnego Cage,po jakimś czasie zaczęliśmy chodzić na automaty,no i się zaczęło-Mortal Kombat 2,a ja oczywiście Johnnym,no i tak chodziłem jak nie na automaty to do kolegi na amige,nie powiem, dostawałem bęcki jak nie wiem,hheeh
jakoś w 2000 roku dostałem własną amige no i mama mi kupiła mortala 2,jakoś w międzyczasie oglądało się filmy i seriale,nawet bajkę oglądałem,potem na koloniach zagrałem też w ultimate mortal kombat 3 czy jak to tam się nazywa ta część,zdarzyło mi się potem zagrać w czwartą część,aż w końcu przestałem w to grać,automaty zniknęły,amiga się popsuła,ale mortala mam gdzieś na dyskietkach,nigdy nie moglem przejść, Kintaro był dla mnie za dobry,heheh, później miałem już mk4 na kompie, a od jakichś dwóch lat mam mk deception ,następnie kupiłem też aramageddona, wspomnienia powróciły, mortal w sercu pozostał i tak się zagłębiam w tą smoczą serię