Tanya w sumie może być z tych postaci, które wymieniłeś. Dodatkowo widziałbym na pewno Havika i kogoś tam. Havik to zdecydowanie jedna z najlepszych postaci z "Deception".
Cassie nie jest klonem swoich rodziców!
A czemu Johnny ma się nie pojawić? Skoro będzie Sonya to niech będzie też Johnny. W końcu przeżyli "dziewiątkę" i są jednymi z nielicznych reprezentantów Earthrealm.
Ktoś w wątku o komiksie wkleił jakieś streszczenie komiksów i tam ponoć było, że po jakiejś wojnie niektórzy wojownicy dostali możliwość powrotu do świata żywych. Nie wiem na ile to prawdziwe, ale na jakieś bardziej pomysłowe wyjaśnienie powrotu Kung Lao i Kitany bym osobiście nie liczył. W końcu to tylko gra i NRS wszystko może. My możemy za to sobie tylko pokręcić nosem.
Ja tam bym nie był pewien, czy jest to Sonya. Nadal podtrzymuje swoją hipotezę o jej siostrze. Zresztą, jak wcześniej było niejednokrotnie mówione, zostały 3 miejsca dla starych fighterów. Wymieniłeś: Tanyę, Havika, "kogoś jeszcze", Sonyę i Johny'ego.
Do tego dochodzą jeszcze Liu i Jax (prawdopodobnie). To o 4 postacie za dużo, a aż tak rostera na pewno nie poszerzą (jeśli w ogóle, w co wątpię). Poza tym, nie widzę powodu, żeby umieszczać Cage'ów, gdyż Cassie może i ich klonem nie jest, ale nie wiadomo jak też się od nich nie różni.
Opcje wstawiania nowych postaci podobnych do starych (patrz: większość fighterów Mortal Kombat 3D) ujdzie tylko wtedy, jak tych starych w danej części nie będzie.
Z tym wskrzeszaniem to mi się wydaje, że nie wszystkich wskrzesili, tylko tych, których udało im się wyłapać. Ciekawe w takim razie, czy Scorpion, którego też to nie ominęło, będzie walczył po stronie dobra albo czy nie obstanie za żadną ze stron. Mam nadzieję, że pokażą to w Story Mode.
Chcecie, żeby zamiast wskrzeszonych fighterów byli ci, którzy przeżyli MK9? Nie ma tak łatwo, zapewne większość zginie w komiksie. Stawiam na śmierć Mileeny, Jacqui, Tasi, Jarka i naszła mnie myśl, że może Johny i Sonya też zostaną zabici w tym konflikcie w Outworld albo gdzieś. Wtedy Cassie miałaby bardzo ważny powód, żeby wkroczyć na arenę.