Dzisiaj ukończyłem Story Mode. Nie chciałem przechodzić od razu jednego dnia, a podzielić je sobie na kilka, a więc i ja coś dopisze od siebie.
Historia w tej części przedstawiona jest bardzo przejrzyście i jednak zaskakuje i zmienia całkowicie dalszą historię MK na tyle, że nie ma chyba już mowy o tym co było w MK4 i dalej, bo po prostu tak się pozmieniało, że aż strach pomyśleć, co będzie dalej.
- najbardziej zaszokowała mnie sprawa Raidena. Myślałem, że będzie wiedział co i jak się wydarzy, aby zapobiec Armagedonowi, a tym czasem na siłę w niewiedzy zmienia na ryzyk fizyk wydarzenia, mówiąc np Liu Kangowi, że nie będzie walczył z Shang Tsugiem. Nie mając wiele czasu na podjęcie decyzji patrzy na najbliżej stojącego wojownika, aby wysłać go na pokonanie duszomana. I co się dzieje? A no obok niego stoi Kung Lao (pewnie gdyby stał kto inny, to kto inny by poszedł) i wysyła go na walkę. O dziwo wygrywa walkę z Shangiem, co nie podoba się na tyle Kahnowi, że ten go zabija. MATKO BOSKA!!!!
Jaki jest wynik podjęcia takiej decyzji przez Raidena? Że i tak Liu Kang wpierdziela się i wygrywa turniej co nie powoduje zmiany wydarzeń (no może i trochę tak, bo nie będzie już Kunga)
- kolejne to sceny narodzin Sindel, utrata rąk Jaxa oraz narodziny Kabala, gdzie na prawdę mogłem poczuć ten jego bul, że będzie musiał już nosić ten cały sprzęt całe życie. Teraz wiem dokładnie jak się narodził, wcześniej tylko mi się wydawało, że to wiem. Kabal podoba mi się jako człowiek, polubiłem go za to jaki jest, bo jako postać do grania to zupełnie nie potrafię sobie nim poradzić
- kolejny wracając do Raidena to fakt, że zabił Liu Kanga. Aż mi szczęka opadła jak to się stało. Sonya z Cagem chyba nie wiedzieli w ogoóle co się dzieje. Jakiś mega kosmos. Raiden zabija Liu Kanga. Kto wpadłby na to? No kto?
- co z Shangiem, no właśnie? Wydawało mi się, że po prostu Kahn go zabił, poświęcił na rzecz Sindel, no ale sam do końca pewien nie jestem
- scena walki Sindel z całą resztą to jak wszyscy tutaj piszą jakiś mega wielki kosmos
Wszystkim powykręcała kości i zdążyła wykonać szybkiego fatala na Jade. Całe szczęście Nightwolf się nie dał i ich wspólna energia zniszczyła ich na wieki amen, bo obu nie lubię i Sindel doprowadziła mnie do szału w trybie Challenge Tower przy 171 misji ze Sub-Zero
- Quan Chi to mój człowiek, narobił tyle zamieszania i takiego bałaganu, że bójmy się co zrobi z Shinnokiem w kolejnej części i kogo znowu wydyma na szaro
- Kitana i Jade jako złe? Fajnie pokazane nawrócenie obu pań z tym, że zielona dopiero zajarzyła, że coś jest nie tak, gdy na swoich oczach ujrzała jak Shao Kahn traktuje Kitanę
- Stryker, bardzo fajny gość, pozytywny, można go polubić w story mode, niestety już jako postać do grania w ogóle jak w przypadku Kabala
- wielu śmiało się, że Cage zawsze ginie, a tutaj proszę
Jako jedyny z niewielu przeżył, aż trzy turnieje i nawet poobijany nie został
Tylko tyle mi teraz jak to piszę przychodzi do głowy. Jak mi się coś przypomni do dopiszę